Do tej pory, gdy pisałem o cyfrowych adaptacjach planszówek, opisywałem gry, w które zdarzyło mi się zagrać w wersji analogowej. Dzisiaj jednak przyglądam się bliżej tytułowi, w który zagrać nie było mi dane i raczej może być o to trudno, gdyż Steam: Wyścig do Bogactwa od dawna nie jest już dostępny na rynku.
CO TU ROBIMY?
Gra Steam: Rails to Riches, bo tak brzmi jej oryginalny tytuł i pod taką nazwą znajdziecie ją we wszelkich sklepach z aplikacjami (ja opisuję wersję na platformie… Steam, a jakże), jest reimplementacją gry Age of Steam, jednej z najważniejszych gier w portfolio Martina Wallace’a, czyli autora m.in. Brassa czy Świata Dysku: Ankh-Morpork. W pierwowzór również nie udało mi się zagrać (jest to gra z 2002 roku), więc nie będę się silił na wypisywanie różnic.
W grze Steam wcielamy się we właścicieli firm transportowych, którzy upatrzyli sobie głównie transport szynowy. Będziemy budować tory, po których następnie pomkną nasze pociągi wiozące towary między miastami Zagłębia Ruhry lub Ameryki północnej.
Gra posiada dwa tryby: podstawowy i standardowy. Na pierwszy rzut oka nic to nie mówi. Mało tego, w pierwszym momencie miałem niezłe zamieszanie w głowie i dopiero po krótszym zastanowieniu zrozumiałem, na czym może polegać różnica. Założyłem, że wariant standardowy nawiązuje do swojego poprzednika, a ten podstawowy jest jego wygładzoną wersją, by w grę mogli zagrać również mniej doświadczeni gracze. I z grubsza tak właśnie jest.
Skupiłem się na wariancie podstawowym, gdyż standardowy rozszerza go głównie o decyzję o wysokości branej na początku rundy pożyczki oraz następującą po niej licytację kolejności wybierania kafelków akcji. Jedno i drugie zwykle mocno mnie odrzuca od jakichkolwiek gier, więc bardzo ucieszyła mnie obecność trybu bez nich.
Według instrukcji, każda runda składa się z 6 faz, ale tak naprawdę wyróżniłbym 4 główne. Najpierw wybieramy 1 z 7 kafelków akcji, które posiadają albo dodatkową akcję, albo jakiś przywilej, a poza tym określają kolejność przyszłej rundy. Następnie każdy z graczy może zbudować na mapie do 3 fragmentów torów, których cena jest uzależniona od liczby wyjść oraz terenu, na którym zostaną ułożone. Kolejną fazą jest właściwy transport oraz rozbudowa lokomotywy. Na koniec otrzymujemy przychód zależny od naszej pozycji na odpowiednim torze.
Gra trwa, w zależności od liczby graczy, od 7 do 10 tur, po których do punktów zdobywanych na bieżąco za transport towarów, doliczamy liczbę skończonych połączeń oraz osiągnięty przychód według odpowiedniego przelicznika.
JAK TO WYGLĄDA?
Wersja cyfrowa gry Steam swoją premierę miała w 2017 roku, jednak planszowy pierwowzór powstał w roku 2009, a to na nim w głównej mierze jest oparta aplikacja. W związku z tym można odczuć delikatnie przeterminowany wygląd elementów używanych w rozgrywce.
Z drugiej strony, jeśli ktoś oczekuje dokładnego odwzorowania wersji analogowej, to właśnie to prawdopodobnie dostanie.
Ścieżka dźwiękowa nie przykuła zbytnio mojej uwagi, czasami wręcz irytowała (szczególnie na mapie Francji, przeznaczonej dla 2 graczy), jednak w zdecydowanej większości była po prostu obojętnym tłem.
JAK MI SIĘ GRAŁO?
Do gry w Steam: Rails to Riches przystępowałem totalnie na świeżo, dzięki czemu mogłem uczciwie zapoznać się z samouczkiem, który co prawda prowadzi za rękę, jednak niestety nie tłumaczy wszystkiego.
Nie dowiedziałem się z niego o bardzo istotnej kwestii zarządzania swoim przychodem oraz o automatycznych pożyczkach, które zmniejszając go o 1, dają 10 dolarów do wydania, ale tylko w momencie, gdy musimy je wydać. Podobnie z kafelkami akcji, które są bardzo istotnym elementem – otrzymałem informacje, które mam wybierać, ale zabrakło mi trochę więcej na temat pozostałych oraz jasnej wiadomości, że za niektóre trzeba płacić.
Brakowało mi także jakichś podpowiedzi w trakcie samej gry, np. po najechaniu na element, co świetnie sprawdziłoby się chociażby w przypadku wspomnianych kafelków akcji. Ikonografia niestety nie pokazuje wszystkiego. Samouczek nie mówi także w jaki sposób obracać kafelki z torami, a dzieje się to za pomocą… klawiatury. Można je co prawda obracać za pomocą myszy, ale tylko zanim puścimy jej przycisk po przeciągnięciu kafelka z rezerwy. I nie jest to najwygodniejsze. To wszystko sprawia, że próg wejścia w grę jest całkiem wysoki. Sama gra jest co prawda po polsku, jednak odsyła do pliku z instrukcją po angielsku. Nie znalazłem niestety w sieci nic więcej niż zasady w języku używanym na co dzień przez Martina Wallace’a. A gra należy raczej do tych cięższych (3,46 na BGG).
Ja się jednak zawziąłem i przebrnąłem przez plik z zasadami, parę filmów na YouTube oraz rozegrałem samouczek kilkukrotnie, by w końcu stwierdzić: Tak, teraz już wszystko rozumiem i mogę grać czerpiąc przyjemność. Domyślam się, że wiele osób i tak się odbije, ale dla tych, którzy wytrwają, nagroda będzie znakomita. Bo Steam jest bardzo dobrze zaprojektowaną grą z mnóstwem napędzających się mechanizmów, które gdy już znamy dobrze zasady, kręcą się, aż miło patrzeć. A cyfrowa implementacja, pomimo wspomnianych wyżej problemów, obsługuje tę grę w naprawdę dobry sposób. W trakcie rozgrywki poczułem to, co przyciągnęło mnie do Brassa, czyli świetnie działającą ekonomię napędzaną bardzo wyważoną interakcją między graczami. Domyślam się jednak, że w wersji analogowej sporo czasu zajmowały obliczenia matematyczne dotyczące toru przychodu. Tutaj mamy to w pełni zautomatyzowane.
Jest jeszcze jedna kwestia, która nowicjuszom może sprawić trudność, nie jest to jednak zarzut do cyfrowej adaptacji. W tej grze brakuje zwrotnic, przez co trudno na początku połapać się, dlaczego nie można rozgałęzić swoich torów. Można jedynie puścić nitkę pod lub nad już istniejącą. Chociaż pewnie możliwość blokowania zwrotnic przeciwnikom podniosłaby i tak już wysoką mózgożerność tej gry.
W cyfrowej adaptacji gry Steam znajdziemy 3 mapy (w tym jedna dwuosobowa), ale możemy dokupić za grosze kilka kolejnych. Na pewno zwiększy to i tak już sporą żywotność tego tytułu.
Zatem jeśli lubicie Brassa i pociągi, to przemęczcie się trochę z poznaniem zasad Steam: Rails to Riches, gdyż ta aplikacja sprawdza się świetnie i pozwala rozegrać kawał porządnej partii, w tę niestety niedostępną na rynku grę. A i kosztuje rozsądne pieniądze.