Koniec z wylegiwaniem się na Łące. Księga wypraw otwiera przed nami zupełnie nowe rozdziały, które przeniosą nas w różnorodne krajobrazy i postawią przed ekscytującymi wyzwaniami. Zróbcie kanapki, zaopatrzcie się w butelkę wody i w drogę!

Co w pudełku Łąka: Księga wypraw?
Łąka: Księga wypraw to drugi już (po Z biegiem strumienia) dodatek do świetnie przyjętej gry planszowej Klemensa Kalickiego. Tym razem otrzymujemy aż 6 nowych wariantów rozgrywki, zwanych klimatycznie wyprawami. Każdy z nich posiada pudełko w swoim kolorze, oznaczone ikoną wariantu, w którym mieszczą się właściwe dla danej wyprawy elementy. Mamy tu mnóstwo żetonów i kart, kość i pionki graczy.
Prawdziwym sercem dodatku jest jednak tytułowa Księga Wypraw, która nie tylko zastępuje planszę ogniska z podstawowej wersji gry, ale wprowadza nowe mechaniki, nadając grze świeżość.
Genialnym rozwiązaniem, z którym się dotychczas nie spotkałem, a w wielu grach by się idealnie sprawdziło, są ukryte w stronach księgi magnesy. Dzięki nim elementy obrotowe, takie jak tarcze wiatraków czy róża wiatrów, pozostają na swoim miejscu, a jednocześnie można je łatwo obracać.
Jak mi się grało w dodatek Łąka: Księga wypraw?
Paradoksalnie, mimo że dodatek wprowadza ogrom nowych elementów, zasad i mechanik, całość zachowuje spójność z oryginałem. To nadal ta sama „Łąka” – pełna strategicznej głębi i pięknych ilustracji. Zmiany są bardzo naturalne, nikt nie powinien poczuć się zagubiony i wyprowadzony w pole.
Wędrówkę można odbywać dwojako:
- Wszystkie wyprawy po kolei jako 6 następujących po sobie rozgrywek, podczas których zdobywamy gwiazdki realizując odpowiednie cele.
- Pojedynczo. Wtedy sami wybieramy sobie wariant i nie zwracamy uwagi na gwiazdki, a po prostu liczymy na koniec punkty.
Każdy wariant to nowe wyzwanie, a ich różnorodność jest imponująca. Raz układamy symbole w określonej kolejności, innym razem liczymy punkty z dwóch łąk, wybierając niższy wynik, a czasem cele zmieniają się dynamicznie w trakcie rozgrywki. Dzięki temu gra za każdym razem oferuje coś nowego, a różnorodnością można by obdzielić kilka innych tytułów.
Wciąż jednak głównie zdobywamy karty za pomocą żetonów szlaku w kształcie elementów płotu, określających odległość karty, którą podniesiemy. To się nie zmieniło.
Szkoda tylko, że użycie Księgi wypraw wyklucza użycie pierwszego dodatku. Jedyne co, to możemy używać wszystkich kart oznaczonych znanymi symbolami stron świata również w rozgrywkach bez najnowszego dodatku.
Ja przy Łące od początku bawię się świetnie, a nowe warianty pozwolą jeszcze dłużej się nią cieszyć. Dopiero po paru rozgrywkach uda nam się zmienić sposób myślenia o kwestiach punktujących na tyle, że staniemy się świadomymi graczami.
Łąka: Księga wypraw solo
Ogólny zamysł wariantu solo pozostał bez zmian. Nasza tura jest identyczna, jak w grze wieloosobowej. Nadal naszym przeciwnikiem jest Włóczykij, który korzysta z żetonów szlaku w pozostałych 3 kolorach i zbiera karty jedynie na punkty.
Oczywiście reszta zasad z nowych wariantów ma zastosowanie, jednak tym razem zawsze zbieramy gwiazdki, nawet poza wyprawą. Nie są to te same gwiazdki, co w grze na więcej osób, jednak są one odpowiednio rozpisane w instrukcji i to na ich podstawie określamy rezultat pojedynku.
Podsumowanie
„Łąka: Księga Wypraw” to dodatek, który z jednej strony rozwija oryginalną grę, a z drugiej wprowadza świeżość i nowe wyzwania. Bogactwo wariantów sprawia, że gra zyskuje niesamowitą regrywalność.
Dla fanów „Łąki” jest to pozycja obowiązkowa. To nie tylko kolejne pudełko z kartami i żetonami – to zaproszenie do świata, który wciąż ma wiele do zaoferowania. Jeśli jeszcze się wahasz, pamiętaj: każda wyprawa zaczyna się od pierwszego kroku, a w tym przypadku – od pierwszej strony księgi.