Co mają ze sobą wspólnego kaktus, świeczka i dziecięca butelka? Wszystkie te przedmioty występują na kartach w grze Dobble. Nie jest to może moja ulubiona gra, chociaż często wygrywam. Bardzo jednak doceniam pomysł, a dodatkowo stoi za nią całkiem ciekawa historia.

Dobble to gra nietypowa pod wieloma względami. Zaczynając od samej rozgrywki, która tak naprawdę polega na dopasowywaniu symboli w czasie rzeczywistym. Instrukcja przewiduje nawet 5 wariantów rozgrywki, chociaż są one do siebie mocno zbliżone. Dalej mamy niespotykane zbyt często okrągłe karty (próbował ktoś to koszulkować?) i blaszaną puszkę. Do tego mnóstwo wersji na licencjach i nie tylko. Od Star Wars, przez Psi Patrol, aż po wersję Kultura, wydaną z okazji 70-lecia salonów Empik. Mamy też wersję plażową (wodo- i piaskoodporną) czy XXL przeznaczoną do gry w plenerze. I pomimo całej swojej prostoty zasad, dzięki której prawdopodobnie zdobyła taką popularność na całym świecie, jest w niej mnóstwo matematyki. Na szczęście, dla wszystkich przerażonych obowiązkową maturą z tego przedmiotu, towarzyszyła ona głównie twórcom.

Dobble

A wszystko zaczęło się od panienek…

To znaczy uczennic. Brytyjczycy w latach 40 XIX w. mieli dziwne hobby. Mianowicie wymyślali sobie zagadki matematyczne, które ukazywały się m.in. w magazynie The Lady’s and Gentleman’s Diary. Jednym z nich był tzw. dylemat uczennic Kirkmana, sfrormułowany w 1850 roku przez anglikańskiego duchownego Thomasa Kirkmana. Brzmiał on następująco: 15 uczennic wychodzi na spacer w trzyosobowych grupach przez 7 dni z rzędu; jak je pogrupować, aby dwie uczennice nigdy nie spacerowały ze sobą dwa razy?

Trochę ponad 100 lat później, w 1976 roku, problemem zainteresował się Jacques Cottereau, francuski entuzjasta matematyki. Postanowił na jego podstawie stworzyć grę karcianą pod tytułem Gra w owady. 31 kart, na każdej 6 rysunków tych obrzydliwych stworzeń, a każda karta miała dokładnie jeden wspólny obrazek z inną. Coś już zaczyna świtać, co?

Wróćmy zatem na chwilę do matematyki. Uczennice być może nie przyjęłyby zbyt entuzjastycznie porównania do owadów, ale na szczęście są tylko wyimaginowanymi bohaterkami zagadki z dziedziny kombinatoryki. Jedno i drugie można z kolei zamienić na linie proste na płaszczyźnie, gdzie każda para przetnie się zawsze w dokładnie jednym punkcie. To tak w skrócie powstały kombinacje symboli na kartach z owadami.

Dobble Gra w owady
Gra w owady

Od owadów do jednookiej ręki

Owadzi przodek gry Dobble przeleżał w szufladzie ponad 30 lat. Aż całkiem przypadkiem trafił na niego w 2008 roku Denis Blanchot – jeśli dobrze rozumiem koligacje rodzinne – brat męża córki Cottereau. Zamysł gry niesamowicie mu się spodobał, więc uznał, że delikatnie ją dopracuje i poszuka wydawcy. Całe szczęście uznał również, że owady nie są najlepszym wyborem. Postanowił stworzyć symbole bardziej rozpoznawalne, różnorodne i możliwe do nazwania. Później doszła jeszcze kwestia międzykulturowa i międzypokoleniowa.

Zwiększyła się również liczba kart z 31 do 55 oraz obrazków na nich z 6 do 8. W temacie sposobu powstawania kombinacji symboli na kartach, odsyłam do felietonu Michała Stajszczaka na Games Fanatic. Wynika z niego, że kart w Dobble powinno być 57 (2 więcej niż jest w puszce), co ponoć powiązane jest z kwestiami produkcyjnymi – standardowa talia zawiera 52 karty, 2 jokery i 1 kartę z reklamą. Założenia gry sprawiają jednak, że po usunięciu dowolnych kart, pozostałe nadal zachowają swoje właściwości.

Dobble karty

Czy Dobble jest doble? (Wiadomo, że miało być dobre, ale musiałem)

Do 2018 roku na całym świecie sprzedano ponad 12 mln. blaszanych puszek, a każdego roku w samych Stanach Zjednoczonych nowych właścicieli znajduje ponad 500 tys. W jednym z odcinków swojego programu PlanszówkiTV Ignacy Trzewiczek wspominał, że Dobble to prawdopodobnie większość przychodu ich polskiego wydawcy, firmy Rebel. I to dzięki tym małym okrągłym puszkom możemy mieć w Polsce zdecydowanie cięższe gry, które sprzedają się w znacznie mniejszym nakładzie. Obstawiam, że w tym momencie sytuacja mogła się nieco zmienić, jednak na pewno nie można odebrać grze Dobble ogromnej popularności.

Dobble solo?

Sam się zdziwiłem, że ktokolwiek o tym pomyślał oprócz mnie, ale tak, pojawiły się takie pomysły. Między innymi w wersji Dobble Chrono. Jeden z użytkowników forum Board Game Geek napisał, że bardzo lubi tę grę, ale zawsze w nią przegrywa. W związku z tym postanowił samodzielnie rozegrać standardowy tryb mierząc sobie po prostu czas. Wyszło mu 5 minut i 15 sekund. Zaznaczył też, że jego żona potrzebuje na to ledwo 4 minut. Odpowiedział mu inny użytkownik, pisząc o podobnych wynikach. Spróbowałem zagrać na luzie i bez problemu osiągnąłem 3 minuty i 22 sekundy, co chyba nie najlepiej świadczy o autorze tego wątku. Chociaż przyznam, że odkąd w serwisie Board Game Arena pojawiła się elektroniczna implementacja, parę razy trafiłem na takich asów, przy których nie dało się nawet powiedzieć słowa ser, a oni już mieli dopasowane symbole.

#PostSponsorowany przez firmę Empik. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją opinię.

Zdjęcia użyte w tekście pochodzą od polskiego wydawcy Rebel Sp. z o.o.

Komentarze
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments