Pod koniec poprzedniego roku niespodziewanie niczym pieszy na słabo oświetlonym przejściu pojawiła się informacja, że nasz pierwszy Polak Rodak wraca do F1. Zbiegło się to z polską premierą gry planszowej Bolidy od wydawnictwa 2 pionki. Przypadek? Najprawdopodobniej tak.
KLIMAT I MECHANIKA GRY
Przyznam się bez bicia, że wyścigów nigdy nie śledziłem z wypiekami na twarzy. Pamiętam jednak jedyne zwycięstwo Roberta w Kanadzie, głównie dlatego, że zbiegło się terminem z meczem Polaków z Niemcami na Euro 2008. Po prostu oglądałem to w oczekiwaniu na główne danie tego dnia, które okazało się tygodniowym obiadem odgrzanym w mikrofalówce.
Mimo to coś mnie w tych dostojnych maszynach fascynuje. Być może to kwestia dorabiania sobie w czasie studiów na torze gokartowym, właśnie w czasach największego boomu na Kubicę, kiedy to cały tor zamierał co niedzielę na czas startu wyścigu F1. A może po prostu faceci mają to w genach, że jak coś jeździ i warczy to musi być fajne.
W Bolidach może nic nie warczy (chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby samodzielnie dźwięki powydawać), ale jeszcze jak jeździ. Chociaż wbrew pozorom, nie chodzi tutaj o samo dojechanie do mety na jak najwyższym miejscu. A przynajmniej nie tylko o to. Nasze zwycięstwo zależy od pieniędzy zgromadzonych na trzech etapach:
- Najpierw musimy rozsądnie wylicytować sobie tytułowe Bolidy w parze ze stylami jazdy, które wprowadzają pewną asymetrię i pozwalają używać podczas wyścigu unikalnych umiejętności – rozsądnie, bo kwota ta zostanie odliczona od naszej ostatecznej wygranej.
- Następnie warto po prostu wygrać wyścig, gdyż za każde miejsce otrzymujemy odpowiednią nagrodę.
- Ostatnim elementem, a zarazem w wielu przypadkach najbardziej dochodowym, jest obstawianie zwycięzcy w trzech momentach wyścigu.
Sam wyścig przebiega wedle zagrywanych przez nas kart prędkości, które zawierają kolory bolidów w różnych konfiguracjach oraz wskazują liczbę pól do przejechania. Wszystkimi autkami porusza osoba zagrywająca kartę, chyba że styl jazdy któregoś z graczy mówi inaczej. Gdy wszyscy dotrą do mety, lub tym którzy nie dotarli skończą się karty, przechodzimy do podliczania zysków i jak to zwykle w życiu bywa, wygrywa najbogatszy.
WYKONANIE
Czepię się nietypowo, bo polskiej nazwy gry. Bolidy zastąpiły angielskie Downforce, które jest jednym z tych fajnych słów niemających polskiego odpowiednika i oznacza siłę dociskającą samochód do podłoża podczas przyspieszania. Brzmi zdecydowanie lepiej, niż pospolite określenie pojazdów wyścigowych, prawda? Mimo to, jestem w stanie zrozumieć przesłanki wydawnictwa do spolszczenia tej nazwy, gdyż niezorientowanym nie skojarzy się nijak z wyścigiem (u mnie zadziałało po prostu wrodzone uwielbienie dla ciekawostek językowych). Dodatkowo zostało to wydane w familijnej linii pod szyldem 2 Pionki, więc bardziej swojska nazwa jest jak najbardziej wskazana.
Pozostając przy oryginalnym wydaniu warto wspomnieć też o wydawcy, czyli Restoration Games. Wydawnictwo to ma bardzo charakterystyczne portfolio, zawierające same reimplementacje gier sprzed nawet 50 lat! Nie inaczej jest w przypadku Bolidów, będących najnowszym odświeżonym wydaniem gry Wolfganga Kramera Tempo z 1974 roku. Miała ona jeszcze kilka wersji, w tym nawet jedną na licencji F1 (Niki Lauda’s Formel 1), a ostatnią było wydane w 1996 roku Top Race, nominowane do Spiel des Jahres. Musiało jednak uznać wyższość El grande – innej gry tego samego autora.
Co prawda okładka Bolidów jest nowa, jednak patrząc szczególnie na trójwymiarowe postacie kierowców, nie potrafię pozbyć się skojarzeń z grafiką z gier video z późnych lat 90. Szczególnie przypomina mi to Emergency i o ile estetycznie nie jest to najbardziej pozytywne skojarzenie, to sentymentalnie już tak. Zwłaszcza, że jedna z misji w tej grze rozgrywała się na torze wyścigowym.
Bolidy mają najdziwniej rozkładaną planszę, z jaką się kiedykolwiek spotkałem. Mógłbym teraz próbować opisać to za pomocą poszczególnych osi symetrii, ale oszczędzę wam tego wspinania się na czarny szlak wyobraźni. Wspomnę tylko, że trzeba uważać, bo chwila nieuwagi, jeden nieostrożny ruch i już okleina zaczyna na zgięciu odstawać od tektury. Jeśli w porę się zorientujemy, to oczywiście nie wpłynie to na nic.
To co najbardziej przyciąga wzrok w tej grze, to na pewno plastikowe pionki w kształcie, a jakże, bolidów. Czy to już można podciągnąć pod figurki? Dziwnie dużo osób podczas swojej pierwszej gry zastanawia się, dlaczego nie kręcą się im koła. Niektórzy z nich szybko się reflektują, że autka skore do samodzielnego przemieszczania się, nie byłyby w tym wypadku wskazane.
ROZGRYWKA WIELOOSOBOWA
Jeśli miałbym wymienić najmniej lubiane przeze mnie mechaniki gier planszowych, to licytacja byłaby zdecydowanie w czołówce. Mam podczas niej ciągłe wrażenie braku optymalizacji, bo nie potrafię czytać zamiarów innych graczy. W Bolidach licytacja ta jest dla mnie zdecydowanie najsłabszym elementem. Nieintuicyjne jest też to, że użytych podczas niej kart nie tracimy, a jedynie zapisujemy ich wartość na swojej kartce, jako cenę zapłaconą za auto. Instrukcja przewiduje też zwlekanie, czyli brak udziału w licytacji i wzięcie po prostu na koniec ostatniego bolidu za najniższą kwotę jaką posiadamy na kartach w jego kolorze. Co prawda może nam się przez to trafić totalnie bezużyteczna karta stylu jazdy, ale coś za coś.
Skoro już o stylach jazdy mowa, to może słowo bezużyteczna jest mocno na wyrost, ale niektóre zdecydowanie mają częstsze zastosowanie niż pozostałe. Być może jest to powiązane z powyższym mechanizmem wyczekania i naturalnym sposobem podbicia atrakcyjności licytacji. Bo o ile możliwość pojechania swoim pojazdem o 1 czy 2 pola w zależności od okoliczności jest bardzo pomocne, tak poruszanie swoim kolorem podczas tur innych graczy, czy stosowanie karty prędkości w odwrotnej kolejności nie spotykały się już z tak wielkim entuzjazmem. Chociaż w ręku wprawnego taktyka wszystko da się wykorzystać.
Tak właśnie, mimo familijnego charakteru rozgrywki, na który wskazuje linia wydawnicza, jestem zachwycony możliwościami taktycznymi, które ta gra daje. Zasady poruszania autami po poszczególnych polach pozwalają przy odrobinie wprawy blokować ruchy bolidów przeciwników na kilka sposobów – od zastawienia zwężenia drogi, po postawienie innych aut w taki sposób, aby kolejne nie mogło się przemieścić. Dużo mniej dynamicznie, ale w bardzo ciekawy sposób symuluje to sytuację na prawdziwym torze.
Gdy gramy na mniej niż 6 osób, mamy możliwość wylicytowania więcej niż jednego auta. Nie zdobywamy wtedy dwóch kart stylu jazdy, tylko wybieramy jedną z pozyskanych. Niektórzy mogą się mocno przeliczyć, szczególnie na 4 i 5 osób, gdy nie możemy równo podzielić 6 bolidów. Mimo wszystko daje to kolejne możliwości, pod które można ustawić swoją strategię na całą grę.
W różnych składach osobowych rozgrywka nabiera zupełnie innego charakteru. Grając w parze kierujemy zwykle trzema autami i wykorzystujemy je mocno w blokowaniu przeciwnika. Na 5 osób mamy już bardziej imprezowe rzucanie kart do piwka, bo trudno cokolwiek zaplanować przy tak mocno zmiennej sytuacji na torze. Sześciorga znajomych nie udało mi się zebrać, ale wróżę chaos jak na skrzyżowaniu w Indiach.
Zauważyłem też, że im mniej osób, tym naturalniej obstawia się swój bolid. Na więcej osób bywało tak, że już przy pierwszym obstawianiu wyklarował się wyraźny lider, który do samego końca nie oddał prowadzenia.
Instrukcja przewiduje kilka wariantów gry, które są bardziej delikatnym urozmaiceniem. Przede wszystkim można grę uprościć (np. grając z dziećmi) i pominąć licytację oraz obstawianie, a pozostać przy samym wyścigu. Można też odwrócić planszę, by zagrać na drugiej stronie, bardziej podatnej na negatywną interakcję poprzez blokowanie na zwężeniach. Lub rozegrać wariant mistrzostw sumując wyniki na obu.
TRYB SOLO
Instrukcja nie przewiduje oficjalnego wariantu solo, jednak oryginalny wydawca udostępnił do testów taki tryb. Niebawem postaram się go opisać w osobnym wpisie.
EDIT: Opis wariantu solo do gry Bolidy, jest już dostępny.
ilustrator: Tavis Coburn, Michael Crampton, Jason Taylor
wydawca: 2 pionki
wiek: 8+
liczba graczy: 2 - 6
czas gry: 30 min
Mimo założenia przez wydawcę familijnego charakteru rozgrywki, jest to pozycja, przy której bardziej doświadczeni gracze na pewno nie będą się nudzić. Szczególnie, gdy odkryją głębię kombinacji podczas wyścigu. Delikatnie może irytować losowy dociąg kart prędkości, jednak bez problemu można pod niego dostosować swoją rozgrywkę. Ja Bolidy uwielbiam i zawsze chętnie je wyciągnę na stół, niezależnie z jakim typem graczy mam do czynienia. Naturalne, że dużo bardziej spodoba się męskiej części, chociaż i panie potrafiły się mocno emocjonować wyścigiem.
- Klimat, że aż czuć spaliny
- Możliwości taktyczne podczas wyścigu
- Dobra dla graczy na różnym poziomie
- Hmm... może losowość w dociągu kart, która nie zawsze pozwoli nam zrealizować swoją strategię?
Gdzie można zaznajomić się z tym trybem solo?
Zapraszam: https://planszsolo.pl/tryb-solo/bolidy-solo/