#WspółpracaReklamowa Grę otrzymałem od wydawnictwa Muduko. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją opinię.

Zaczęło się od wbijania na pale, a skończyło na przebijaniu osikowym kołkiem. Tak, życie hrabiego Draculi ewidentnie kręci się wokół ostro wystruganego drewna. A najnowsza gra książkowa wydawnictwa Muduko, Dracula: Klątwa wampira, w ciekawy sposób pozwala nam przeżyć historię najsłynniejszego krwiopijcy.

Dracula: Klątwa wampira

Postać Księcia Ciemności stała się w popkulturze wręcz archetypem wampira. Z czasem nawet zaczęto odchodzić od pierwotnego powiązania z wołoskim hospodarem Władem Palownikiem. Jonathan Green w swojej książce oddaje jednak hołd klasycznemu podejściu do hrabiego, gdyż jego powieść jest dosyć wierna oryginałowi. A przynajmniej tak wnioskuję po przeczytaniu skrótu fabuły dzieła Brama Stokera, bo dotychczas nie dane było mi się z nią zapoznać w standardowy sposób.

Mamy tu oczywiście samego Hrabiego Draculę oraz pomagającego mu z zakupem nieruchomości w Londynie Jonathana Harkera, który wyrusza w tym celu do Transylwanii, do siedziby wampira. Chociaż Harker jeszcze nie wie z jakim niebezpieczeństwem będzie mieć do czynienia. Z czasem zaczyna jednak coś podejrzewać. Więcej nie zdradzę.

Czym jest gra książkowa?

Jak już wspomniałem, Dracula: Klątwa wampira, to gra książkowa. Zaczyna się niewinnie – czytamy paragraf 1, fragment dziennika, jest opis miejsca, kawałek rozmowy. Nagle pod koniec paragrafu mamy wybór – pociągnąć rozmówcę za język, czy dać mu spokój? W zależności od naszej decyzji przeniesiemy się pod inny numer nowego paragrafu. I nie chodzi tu wcale o to, że w każdym przypadku czeka na nas inny komentarz, a zaraz i tak trafimy dalej w to samo miejsce. Często nasze decyzje będą wpływały w jakiś sposób na bliższy lub dalszy przebieg historii. Wybieranie bezpieczniejszych opcji pozwoli uniknąć wielu niemiłych przygód, jednak te drugie, poza nadszarpnięciem paru statystyk, pozwolą nam zdobyć jakieś dodatkowe przedmioty lub wiedzę.

Wspomniałem o statystykach. Każda z 4 postaci ma ich kilka i to od nich często będzie zależał przebieg historii. A bardziej od ich testowania za pomocą kości. Tak, jest losowo, ale w niczym to nie przeszkadza. Wręcz wprowadza to dodatkowe napięcie, szczególnie gdy spacerujemy po wąskim gzymsie i gra każe nam przetestować naszą zręczność. Autentycznie spociły mi się ręce podczas rzutu. Można co prawda w taki przypadkowy sposób zginąć i teoretycznie należałoby zacząć grę od początku, ale na szczęście można zrobić quick save/quick load, zostawiając palec pomiędzy stronami z niefortunnym testem. I rzucać, aż się uda. Albo olać i pójść dalej. Sporo tu jednak wpływu naszych wcześniejszych wyborów, dzięki którym prawdopodobieństwo zdania testu wzrośnie lub spadnie.

Dracula karta przygody

Łowcy wampirów i Książę Ciemności

W książce Dracula: Klątwa wampira mamy wybór spośród 4 postaci. Troje z nich to łowcy wampirów, chociaż jest to szumne określenie, gdyż przez większość czasu po prostu próbują ujść z życiem. I liczba postaci nie jest jedynie zabiegiem kosmetycznym, gdyż w pierwszym podejściu postanowiłem wcielić się w Jonathana Harkera, który co rusz musiał walczyć z niebezpieczeństwem. Z kolei, gdy później wybrałem jego narzeczoną, Minę Murray, to tej walki praktycznie nie miałem wcale. Być może była to kwestia moich wyborów, bo przy drugim podejściu potrafiłem już nieco rozpoznać dokąd dane działanie może prowadzić. Niemniej jednak podział na postacie ma jak najbardziej sens.

Postacie możemy w trakcie rozgrywki (w określonych momentach) zmieniać, dzięki czemu poznajemy historię z różnych perspektyw. W moim pierwszym podejściu postanowiłem sobie, że nie będę tego robił, co poskutkowało lekkim zdziwieniem w pewnym momencie, gdy nie bardzo znałem kontekst dziejących się wydarzeń, a książka nic sobie z tego nie robiła. Wnioskuję zatem, że dla lepszego zrozumienia, warto trochę poskakać.

Ostatnią, wyjątkową postacią, jest sam hrabia Dracula. Wyjątkową pod wieloma względami. Przede wszystkim, możemy wcielić się w tego złego, a jak wiadomo, to zawsze kusi. Poza tym, w naszych rękach jest zmiana oryginalnej historii tak, by zło zatriumfowało. Może niezbyt wychowawcze, ale całkiem fascynujące. No i dodatkowo, historia hrabiego zaczyna się w zupełnie innym momencie, niż pozostałe, dzięki czemu możemy dowiedzieć się paru nowych rzeczy.

(Nie) taki wampir straszny…

Okładkowa ilustracja jest całkiem niepokojąca, co odpowiednio pokazuje z jakiego typu powieścią mamy do czynienia. Chociaż mi dużo bardziej podobają się rysunki wewnątrz książki – czarno-białe i klimatyczne.

Brakuje mi za to jakiejś informacji na marginesie każdej strony, na temat widniejących na niej paragrafów. Pozwalałoby to zdecydowanie łatwiej się odnaleźć, bez konieczności otwierania stron na całą szerokość. Szczerze mówiąc, trochę mnie to skakanie irytowało, bo wybijało z historii, której ciąg dalszy bardzo chciałem poznać. Być może wygodniej klikałoby się w wersji elektronicznej. Z drugiej jednak strony to wertowanie kartek też ma swój klimat i urok.

Sukkub

Kartki nie posiadają tez numerów stron, co jest rozsądne, bo mogłoby mylić. Strona wydawcy wspomina o liczbie 720. To sporo. Nie ma jednak co się bać, bo to w większości jest podzielone na postacie, a dodatkowo numery paragrafów potrafią zająć nawet ¼ powierzchni. Przez tą obszerność tracimy trochę na poręczności, chociaż jest to do przyzwyczajenia. No i jak na taką liczbę stron, tylko w jednym paragrafie znalazłem błędne rodzajniki w tekście. To niezły wynik, patrząc na to, że w naszym ulubionym hobby, gry posiadające dosłownie 6 kart potrafią zawierać błędy.

Już świta

Pierwszy raz miałem do czynienia z produktem, jakim jest gra książkowa i muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Spora w tym zasługa Brama Stokera, oryginalnego autora książki o Draculi, gdyż opowieść mocno wciąga. Jonathan Green jednak dołożył tutaj też sporo od siebie, dzięki czemu możemy lepiej wczuć się w postacie. Na pewno warto próbować przejść książkę Dracula: Klątwa wampira kilka razy, wgryzając się w różne kierunki, którymi może potoczyć się opowieść. A ja dodatkowo zostałem mocno zachęcony do sięgnięcia po oryginalną powieść.

Komentarze
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments