#WspółpracaReklamowa Grę otrzymałem od wydawnictwa Lucky Duck Games. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją opinię.

Daleki jestem od czepiania się tematów gier, które zupełnie nie współgrają z mechaniką. Wręcz przeciwnie, niektóre sprawiają, że w daną grę w ogóle zagram. Lub namówię do zagrania kogoś innego. Esy Floresy to doskonały przykład gry z takiego typu tematem.

Esy floresy okladka

Jest to pierwszy tekst o grach z serii Gry do kieszeni wydawnictwa Lucky Duck Games Polska. O pozostałych trzech można poczytać tutaj.

CO TU ROBIMY?

Sama gra Esy Floresy nie próbuje nas zresztą jakoś mocno oszukiwać, bo o przekazywaniu sobie wiadomości za pomocą kwiatów w czasach wiktoriańskich wspomina w jednym zdaniu wstępu. Podczas rozgrywki dobieramy 2 karty z kwiatami i oferujemy je graczowi po lewej lub prawej stronie. Do tego momentu to nawet się zgadza z opisem. Przeboleć można też to, że jedną oferujemy jawną, a drugą sekretną. Tylko dlaczego przeciwnik wybiera jedną z nich, drugą pozostawiając nam? I tak 4 razy przez 3 rundy. Dodam tylko, że karty z kwiatami naprawdę zawierają wiadomości mniej lub bardziej nacechowane miłośnie.

A tak serio, to ja nawet nie wiem jakie kwiaty są na kartach. Wiem za to, że każda jest w jednym z pięciu kolorów, zawiera na sobie tekstowy warunek punktowania i ikony w kształcie serduszek. Te ostatnie dają nam po prostu po punkcie. A reszta zależna jest od tego, jak wygląda nasza kompozycja 4 kart.

No dobra, na potrzeby tego tekstu przyjrzałem się wiadomościom na kartach kwiatów i stawiam mały plusik za delikatne nawiązania do opisów. Przykładowo, karta nakazująca nam odrzucić jedną z pozostałych mówi To, co robisz, jest okrutne!

Esy floresy karty

JAK TO WYGLĄDA?

Jeśli za ilustracje na kartach kwiatów odpowiedzialna jest autorka ilustracji do takich gier jak Na skrzydłach, Niezłe ziółka czy Calico (Beth Sobel), to myślę, że nie muszę dodawać nic więcej. Upodobanie do rysowania fauny i flory jest zauważalne. Do tego delikatne, pastelowe kolory i pełna prostota. Nie zapomniano też o osobach mających problem z rozróżnianiem barw i każdy kolor ma swoje symbole.

W kontrze do powyższego stoi okładka naszego polskiego wydania. Oczywiście w kontrze do prostoty, bo narysowana przez Karolinę Jędrzejak ilustracja jest rewelacyjna, bardzo barwna i sporo się na niej dzieje. Zdecydowanie bardziej przyciąga wzrok niż ta oryginalna. Sugeruje też mocno temat kwiaciarni, w który można było pójść. Zwłaszcza, że polski tytuł Esy Floresy, w przeciwieństwie do pierwotnego, nie nawiązuje już do mówiących bukietów, pozostaje jedynie w klimacie kwiatowym.

Esy floresy

ROZGRYWKA WIELOOSOBOWA

Obawiałem się trochę tej gry, bo o ile mechanika I cut, you choose zwiastuje zwykle coś mocno nietypowego, to często wprowadza sporo trudnej do okiełznania losowości. Dodatkowym czynnikiem była osoba autorki Elizabeth Hargrave, znanej przede wszystkim z wielkiego hitu Na skrzydłach, któremu zarzucana jest właśnie nadmierna losowość związana z doborem kart.

Nie udało się tego uniknąć, bo dobieramy 2 z 18 kart, po czym podejmujemy decyzję w jaki sposób zaoferujemy je przeciwnikowi. Bywają momenty, w których możemy zrobić cokolwiek, albo takie, że dobrane karty zupełnie nie zgrywają się z tym co już posiadamy.

Najlepsze jednak są te, gdy jedna z kart nam mocno pasuje i musimy tak to wykombinować, żeby przeciwnik pomyślał, że musi wziąć tę drugą. Nie zawsze się to udaje, ale wszystkie chwyty są wtedy dozwolone. Zwykle gry z blefem nie do końca do mnie trafiają, ale tutaj zupełnie nie miałem z tym problemu.

Po drugiej stronie zresztą też jest ciekawie, bo nie wiemy, czy przeciwnik nie ukrył przed nami czegoś dobrego i czy lepiej brać pewny 1 punkt z ikony serca, czy zaryzykować licząc na zdecydowanie większą zdobycz. By potem dostać zwykle jakieś nieistotne ochłapy.

A punktujemy głównie za kolory kart, ich odpowiednie sąsiedztwo oraz to czy są jawne, czy sekretne. Są jeszcze 3 karty, które pozwalają (lub nakazują) pomieszać w naszych kwiatach przed punktacją. Możemy dzięki temu wymienić coś, co nam nic nie daje, lub wręcz przeciwnie, odrzucić coś co daje nam kilka punktów. Albo wymienić karty z jawnych na sekretne, co często może być dosyć istotne.

W grze Esy Floresy brakuje mi większej możliwości kombosów, bo treść kart to trochę obiecuje, jednak przy kompozycji składającej się jedynie z 4 kwiatów trudno wykręcić coś więcej.

Esy floresy solo

TRYB SOLO

Wariant jednoosobowy jest wprowadzony dzięki małemu dodatkowi o nazwie Kwiaciarnia, który pierwotnie miał być dodawany do gry po zakupie w sklepach stacjonarnych. Aktualnie widzę, że i w sklepach internetowych można go spokojnie dostać. Nie wnikam w szczegóły dystrybucji – z jednej strony fajne jest wspieranie sklepów, a z drugiej równie fajna jest dostępność dla wszystkich chętnych.

W dodatku tym instrukcja jest większa niż sama zawartość składająca się z dokładnie 6 kart automy. Każda karta podzielona jest na 2 lub 3 sekcje, które mówią nam w jaki sposób mamy ułożyć karty w ofercie, czy mamy wykonać jakąś akcję natychmiastową i jak dołożyć karty do kompozycji po ich wyborze.

I muszę przyznać, że działa to całkiem nieźle. Oczywiście gdy już zrozumiemy jak funkcjonują karty automy. Bo instrukcja niestety nie do końca jasno nam o tym mówi. Problem może wynikać też z tego, że wariant ten łamie kilka zasad z podstawowej wersji gry (np. możliwość zmiany orientacji kart po wybraniu), przez co trudno nam ot tak zmienić sposób myślenia.

Później jest już tylko całkiem przyjemna łamigłówka. Co prawda odpada cały blef, bo nie bardzo mamy kogo blefować, ale nadal musimy odpowiednio dobierać kwiaty do swojej kompozycji w sposób zbliżony do normalnej gry.

Dodatkową różnicą jest też to, że wirtualny przeciwnik zostawia sobie co rundę losową kartę lub dwie ze swojej kompozycji na kolejny etap gry. Jest to mały handicap niwelujący brak jakichkolwiek decyzji po jego stronie. Bo i trudno byłoby mu decydować, skoro jest wirtualny.

Zastanawia mnie tylko, dlaczego podobnego zabiegu nie stosuje się w grze wieloosobowej, dzięki czemu można by podejść do rozgrywki trochę bardziej strategicznie. Chociaż domyślam się, że przy 18 kartach miałoby to sens jedynie podczas gry w parze, bo każdy wyższy liczbowo skład osobowy nie zapewniałby odpowiedniej rotacji kart.

Esy floresy
wydawca: Lucky Duck Games
wiek: 8+
liczba graczy: 1-4
czas gry: 20 min.
Ocena:

Esy Floresy to dla mnie pozytywne zaskoczenie. Wracając do wstępu, temat sprawi, że nasze damskie połówki zdecydowanie chętniej siądą do tej gry. Odrobina blefu i kombinowania ze zbieraniem odpowiednich zestawów, które dobrze nam zapunktują są ubrane w całkiem oryginalną mechanikę. Brakuje trochę możliwości rozwinięcia skrzydeł (😉), jednak jak na 18 kart to jest tu zaskakująco dużo gry. Delikatnie irytować może losowość związana z dociągiem kart, jednak w tego typu grze jest to zupełnie dopuszczalne.

  • Ciekawe wykorzystanie mechaniki "i cut, you choose"
  • Drobna dawka blefu
  • Ilustracje
  • Trochę losowości przy doborze kart...
  • ...przez co czasami możemy nie mieć żadnej decyzji do podjęcia
Komentarze
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Chcesz więcej?