#WspółpracaReklamowa Grę otrzymałem od wydawnictwa Nasza Księgarnia. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją opinię.

Polski karp jest jak listopad – szary, mulisty, powiązany z jakimś kościelnym świętem, a w powietrzu wisi niehumanitarny czyn. Co innego te japońskie – kolorowe, przynoszą powodzenie w pieniądzach i miłości, a Japończycy ozdabiają nimi swoje ogrodowe stawy, w których te żyją szczęśliwe. Chociaż tytułowemu Kohaku brakuje jedynie orzełka na piersi, bo nasze barwy już przywdział.

Kohaku pudełko

CO ROBIMY w grze Kohaku?

Kohaku to gra kafelkowa, w której będziemy tworzyć swoje stawy z karpiami koi oraz innymi ozdobami (wśród których wbrew nazwie są też inne zwierzęta). Kafelki pobieramy ze wspólnej planszy sąsiadującymi parami ryba plus ozdoba, a następnie dokładamy je do naszego stawu, pamiętając, by układać je naprzemiennie. Ozdoby mają określone sposoby punktowania, zależne zwykle od sąsiadujących z nimi ryb. Rzeźby lubią, gdy coś wokół nich pływa, im więcej tym lepiej. Żaby zjadają ważki z sąsiednich pól, a pod kamieniami może schować się narybek naszych karpi. Kwiaty z kolei musimy otaczać odpowiednimi kolorami ryb, a motyle chcą mieć je w tym samym rzędzie i tej samej kolumnie co one same. No i jest jeszcze żółw, który nie robi nic specjalnego, po prostu daje nam 5 punktów za samą obecność.

Gra kończy się, gdy nie możemy już uzupełnić kafelkami planszy głównej, co jest dokładnie wyliczone, gdyż podczas przygotowania odrzucamy określone płytki w zależności od składu osobowego.

Kohaku plansza

JAK WYGLĄDA Kohaku?

Za ilustracje gry Kohaku odpowiedzialny jest Danny Devine, który jest zarazem autorem tej gry. Nie są one jakoś specjalnie zapadające w pamięci. Całość gry jest utrzymana w bladoniebieskim odcieniu z pojawiającymi się tu i ówdzie karpiami i ozdobami.

Podoba mi się sposób, w jaki zostały oznaczone kafelki używane w rozgrywkach na większą liczbę graczy. Mają one w rogu narysowane kamienie w liczbie równej składowi osobowemu, dla którego są przeznaczone. Tak, wiem że zwykle po prostu pisze się liczbę, ale te kamienie są dla mnie jakieś takie bardziej spójne.

Na drugim brzegu (bo wiecie, staw) jest wypraska w naszej polskiej wersji. Oryginalnie była ona plastikowa z przegródkami na rzędy kafli. My dostaliśmy kartonową z przegródkami, w których nie bardzo da się kafelki logicznie i wygodnie rozmieścić. Co prawda otrzymujemy od razu dodatek w postaci kart celów, ale nie wydaje mi się, by to było przyczyną tak dziwnej zmiany.

Kohaku dodatek

JAK MI SIĘ GRAŁO w Kohaku?

Po przeczytaniu zasad Kohaku wydawało mi się całkiem sprytną układanką przestrzenną. Do tego ja lubię gry kafelkowe. Temat może nie był na szczycie moich ulubionych, ale też zupełnie mnie nie odrzucał. Jest tu nawet sprytny zabieg dbający o zmiany par na planszy głównej, gdyż zawsze uzupełniamy dwa centralne pola, a jeśli są na nich jakieś pozostałości, to zostają przeniesione na miejsce, skąd ostatnio coś zabrano.

I zasadniczo to wszystko działa. Mechanicznie nie ma się do czego przyczepić. Niestety nasze wybory są raczej oczywiste, a zadania stawiane nam przez kafelki z ozdobami niekoniecznie wymagające. Rozgrywki mijały mi bez większych emocji, bo nawet jeśli jakiś kafelek został mi podebrany, zwykle miałem kilka innych, równie dobrych opcji.

Owszem, aranżowanie stawu jest relaksujące, nie wysila mocno mózgu. Ja jednak wolę jak gra wymaga ode mnie czegoś więcej. Trochę pomagają karty z dodatku, bo dokładają nam jakiś cel, pod który dobrze zgrać sobie inne punktowania.

Kohaku kojarzy mi się trochę z inną grą wydaną przez Naszą Księgarnię – Ekosystemem. Tam również układa się karty z punktowaniem, które wymagają odpowiednich sąsiedztw. Tam jednak konieczne były pewne decyzje i kompromisy przy układaniu swojego tableau. I to nadal przy bardzo prostych zasadach.

Kohaku

JAK MI SIĘ GRAŁO w Kohaku SOLO?

W wariancie solo mierzymy się z Dannym. Tak, autor gry, oprócz bycia ilustratorem, jest też naszym wirtualnym przeciwnikiem. Prawdziwy człowiek orkiestra.

Co najważniejsze, nasza tura się nie zmienia. Wykonujemy dokładnie te same czynności, co podczas gry wieloosobowej. W turze naszego przeciwnika dobieramy rybę ze stosu, a następnie oddajemy mu z planszy głównej wszystkie ryby o tym samym ubarwieniu. Jeśli dana kolorystyka nie występuje, to zostaje jedynie z tą dobraną, ale za to rozpatruje w taki sam sposób jeszcze ozdoby. Na koniec, w zależności od wybranego poziomu trudności, Danny zdobywa 3-4 punkty za każdą zebraną rybę i od 1 do 4 punktów za ozdoby. Naszym zadaniem jest go pokonać, tyle że my gramy uczciwie.

Rozgrywka solo trwa dosłownie kilka minut, lecz niestety nadal nie trafiają się tam spektakularne decyzje. Zwłaszcza, że nikt nas nie pogania i można by było chwilę nad swoim ruchem podumać.

Kohaku
wydawca: Nasza Księgarnia
wiek: 8+
liczba graczy: 1-4
czas gry: 45 min.
Ocena:

Kohaku to relaksująca gra kafelkowa, która dla bardziej zaawansowanych graczy może być zbyt małym wyzwaniem. Wariant solo działa, jednak nadal jest zbyt łatwy.

  • Układanie kafelków jest nawet przyjemne
  • Karty dodatku zawarte w pudełku
  • Punktowania są mało wymagające
Komentarze
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Chcesz więcej?