Od małego czytam mnóstwo książek, więc wydawało mi się, że trochę różnych słów w życiu poznałem. Gra planszowa Kryptyda pokazuje mi jednak, że jeszcze trochę przede mną. Co ciekawe, nie jestem w tym sam, bo właśnie patrzę na podkreślony na czerwono tytuł w poprzednim zdaniu w edytorze tekstu.
CO ROBIMY W GRZE KRYPTYDA?
Kryptozoologia to kolejne pojęcie, z którym Kryptyda mnie zaznajomiła. Owszem, słyszałem o Potworze z Loch Ness, Yeti czy Chupacabrze. Nie wiedziałem jednak, że zajmuje się nimi osobna gałąź nauki, czy raczej pseudonauki, bo jednak bliżej temu do astrologii niż astronomii.
Cały ten temat jest pretekstem dla tego, co robimy w grze Kryptyda. Pod płaszczykiem kryptozoologicznego poszukiwania niepodważalnego dowodu na istnienie legendarnego stworzenia, otrzymujemy grę dedukcyjną, w której każdy z graczy jest w posiadaniu unikalnej wskazówki, dotyczącej rodzaju terenu czy odległości od pewnych miejsc na mapie. Taką podpowiedź odczytujemy z manuału (kolejne nowe słowo). Wszystkie informacje zebrane razem dadzą nam jedno, konkretne pole. Tyle tylko, że pozostałych wskazówek musimy się domyślić na podstawie odpowiedzi udzielanych przez naszych współgraczy.
W swojej turze możemy zapytać jednego z przeciwników o jedno pole na planszy. Ten z kolei odpowiada nam poprzez umieszczenie tam dysku (może być to siedlisko kryptydy) lub kostki (na pewno nie jest to siedlisko kryptydy) w swoim kolorze. Po otrzymaniu kilku takich informacji jesteśmy w stanie mniej więcej wywnioskować jakimi wskazówkami dysponują nasi współgracze. A gdy uznamy, że jest to więcej niż mniej, możemy zrobić przeszukanie, którym co prawda zdradzimy się nieco ze swoimi informacjami, ale zarazem albo wygramy, albo kilku przeciwników również będzie musiało się zdradzić.
JAK WYGLĄDA GRA KRYPTYDA?
Kryptyda wizualnie jest dosyć oszczędna, a najbardziej rozbudowanym graficznie elementem jest okładka gry. Widzimy na niej węża morskiego, który wygląda na rozgniewanego, chociaż moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie, bo Kwanchai Moriya narysował go całkiem nieźle i charakterystycznie. W pudełku znajdziemy sporo drewnianych znaczników, którymi gracze będą oznaczali swoje odpowiedzi, oraz wspomniane manuały, karty i kafelki mapy. Te ostatnie są bardzo czytelne i spełniają swoją rolę doskonale. Wiemy gdzie jest bagno, a gdzie pustynia. Może terytoria zwierzęce trochę słabiej się wyróżniają, ale można się przyzwyczaić.
JAK MI SIĘ GRAŁO W GRĘ KRYPTYDA NA WIĘCEJ OSÓB?
Kryptyda nieco różni się od gier dedukcyjnych, które miałem do tej pory okazję poznać. Przede wszystkim nic tutaj nie zapisujemy na kartkach. A przynajmniej żadne notesy nie są do gry dołączone, bo tak naprawdę nikt nam nie broni notować swoich przemyśleń. Chociaż uważam, że gra najlepiej się sprawdza właśnie w wersji czysto umysłowej.
Dzięki temu Kryptyda nie jest kolejnym tytułem, w którym po prostu eliminujemy rzeczy na podstawie otrzymywanych wskazówek. Chodzi tu bardziej o dopasowanie informacji, które widzimy na planszy, do możliwych podpowiedzi, a tych jest skończona liczba i tak naprawdę dzielą się na 4 główne grupy. Przede wszystkim chodzi o 1 z 2 typów terenu lub odległość od konkretnego obiektu/terytorium.
W Kryptydę gra mi się przyjemnie, a pojedyncza rozgrywka potrafi trwać dosłownie 5 minut. Z tego też powodu nigdy nie skończyło się na jednej partii i po udzieleniu przez kogoś poprawnej odpowiedzi natychmiast losowaliśmy nową mapę z nową porcją wskazówek. Z drugiej strony, zwykle po tych kolejnych 5 minutach i kolejnej rozgrywce, wszyscy czuli, że już wystarczy. Wystarczy na ten moment, bo przy kolejnej okazji nadal były chęci, aby w kryptozoologów się pobawić. I pomimo rozegrania w taki sposób mnóstwa partii, wciąż łamigłówka w dopasowywanie informacji z planszy do możliwych wskazówek mnie bawi i nadal mam ochotę to na te co najmniej 5 minut rozłożyć.
Chociaż początki nie były najłatwiejsze. I nie chodzi tu o kwestię zasad, bo te są banalne. Gra jest za to podatna na wykrzaczenie, jeśli ktoś pomyli delikatnie swoją wskazówkę. Albo źle położy dysk/kostkę. Potrafi to sprawić, że nagle 3 pola zamiast 1 mogą być rozwiązaniem. A to podnosi prawdopodobieństwo kolejnego problemu. Mianowicie przypadkowego zgadnięcia. Na początku mojej przygody z tą grą, gdy jeszcze nie poruszaliśmy się po wskazówkach zwinnie niczym Wielka Stopa po Górach Skalistych, zdarzało się to wyjątkowo często. Jeszcze nic się nie dało wyczytać z kostek i dysków, a ktoś uznawał, że przeszuka TU, bo za dużo osób się TU kręci i okazywało się, że ma rację. A nic na to jeszcze nie wskazywało.
Jednak gdy już możliwe wskazówki były nam doskonale znane, a koncentracja niwelowała możliwość pomyłki do absolutnego minimum, to Kryptyda okazywała się świetną łamigłówką.
Standardowo jest to gra od 3 do 5 osób, posiada jednak specjalny wariant dwuosobowy, który różni się głównie tym, że każdy otrzymuje po 2 wskazówki, tak jakbyśmy grali w grę czteroosobową. Podczas pierwszych prób uznałem, że ten wariant jest zupełnie bez sensu, bo w momencie, w którym zapytałem o jakieś pole i mój przeciwnik kładł tam 2 swoje dyski, to tym samym wystawiałem mu je i poniekąd przypadkiem przegrywałem. Wszystko się zmieniło, gdy uświadomiłem sobie, że błędem jest łączenie obu moich wskazówek w jedną. Bo tak to mniej więcej wyglądało na początku, że pytałem tylko o pola pasujące do wszystkiego co wiedziałem. W tym wariancie chodzi o to, by pytać zgodnie z tylko jedną ze wskazówek lub wręcz wbrew obu, tylko po to, by przeciwnik powykładał na mapę jak najwięcej swoich znaczników, które pomogą nam wywnioskować co może wiedzieć. I dopiero przy swoim przeszukaniu, gdy co nieco już wiemy, przyatakować pole zgodne z obiema naszymi podpowiedziami.
Rozumienie, co jest informacją pozytywną, a co negatywną, ma tu spore znaczenie. Szczególnie w wariancie zaawansowanym, gdzie wśród wskazówek pojawiają się te mówiące, że siedlisko kryptydy NIE MOŻE się gdzieś znajdować. Zarazem jest to świetny aerobik dla naszego mózgu. Nie raz potrzebowałem się mocno zastanowić, czy na pewno dobrze to rozumiem. Trafiła się nawet sytuacja, w której jeden z graczy w połowie gry uznał, że musi pozamieniać swoje wszystkie znaczniki na planszy, bo uświadomił sobie odwrotność wskazówki względem dotychczasowego myślenia.
JAK MI SIĘ GRAŁO SOLO?
Kryptyda nie posiada wariantu solo i raczej trudno byłoby go tutaj zaimplementować, chyba że z aplikacją. Póki co jednak taka nie powstała.
ilustrator: Kwanchai Moriya
wydawca: Lucrum Games
wiek: 10+
liczba graczy: 2-5
czas gry: 30-45 min.
Kryptyda to gra prawdziwie dedukcyjna. Nie wykreślamy tutaj w notesie wykluczanych informacji, a wszelkie wskazówki możemy interpretować na różne sposoby. Rozgrywka trwa dosłownie od 5 do 10 minut. Ważne, żeby się nie pomylić, udzielając wskazówek, gdyż położy to całą partię. Jest to całkiem przyjemna łamigłówka, pozwalająca rozgrzać swój mózg.
- Faktyczna dedukcja, będąca ciekawym treningiem dla mózgu
- Rozgrywka jest błyskawiczna, więc można wyciągnąć w dowolnym momencie
- Gra jest podatna na pomyłki
- Rozwiązanie można znaleźć przypadkiem