Moje pierwsze spotkanie z systemem Marvel United nie mogło odbyć się w lepszym towarzystwie. Nie będę udawał, że znałem postacie z szerokiego uniwersum Marvela, zanim pojawiły się pierwsze filmy z MCU. Wyjątkiem jest jednak Spider-Man, który miał sporo przestrzeni w moim życiu w czasach podstawówkowych. Regularnie oglądałem wtedy serial animowany na TVP i nieco mniej regularnie czytałem komiksy dostępne w kioskach. Marvel United: Spider-Geddon otworzył te szufladki w głowie, dzięki którym człowiekowi robi się miło, ze względu na dobre wspomnienia.
CO ROBIMY w Marvel United: Spider-Geddon?
Co ciekawe, zawsze miałem arachnofobię, zatem fascynacja człowiekiem-pająkiem może wydawać się mało naturalna. Jednak sama postać, w którą zmieniał się Peter Parker jakoś mało przypominała mi prawdziwe pająki. Ale wystarczy tego przeciągania sieci.
Marvel United: Spider-Geddon to gra kooperacyjna, w której wcielamy się w grupę Spider-Manów z całego multiwersum, a muszą oni stawić czoła różnym Łotrom. Rozgrywka opiera się na tzw. osi fabuły, na którą składają się karty zarówno postaci kontrolowanych przez graczy, jak i naszego przeciwnika sterowanego przez grę. W swojej turze zagrywamy kartę ze swojej talii i rozpatrujemy wszelkie symbole na niej i na poprzedniej karcie bohatera na osi. Możemy się poruszać między lokacjami, zadawać obrażenia Łotrowi, jego poplecznikom lub zbirom znajdującym się w lokacji, ratować cywilów czy też powstrzymywać zagrożenia.
Co kilka tur graczy (najpierw co 3, a po wykonaniu pierwszej z misji co 2) swoją turę rozgrywa Łotr. Jego karta mówi o ile lokacji się poruszy, czy odpalimy tzw. efekt BAM oraz gdzie i w jakiej liczbie pojawią się cywile i zbiry.
Gra kończy się naszym sukcesem, gdy tylko pozbawimy Łotra ostatniego punktu życia. Jak to zwykle bywa w tego typu grach, sposobów na porażkę jest znacznie więcej. Przegrywamy, gdy skończą się karty nam lub Łotrowi albo gdy nasz przeciwnik ukończy swój spisek, czyli wypełni cel określony na jego planszetce.
Wspomnę jeszcze tylko informacyjnie, że jest to samodzielna gra, jednak elementów z niej można z powodzeniem użyć jako dodatku do podstawowego Marvel United.
JAK TO WYGLĄDA?
Marvel United jest znany ze swojego stylu graficznego określanego jako Chibi. Polega on na karykaturalnym zaburzeniu proporcji postaci – są pulchne, mają krótkie kończyny i duże głowy. Styl ten wywodzi się z mangi i anime.
Nie inaczej jest w wersji Spider-Geddon. A figurki, które z tych ilustracji powstały są po prostu urocze. Jestem fanem.
Oczywiście wszystkie karty przypominają kadry komiksowe. Do wszelkich napisów użyto odpowiednich fontów.
JAK MI SIĘ GRAŁO w Marvel United: Spider-Geddon?
W grę grałem przede wszystkim solo, więc na tego typu rozgrywce będę się skupiał. A zagrać jednoosobowo możemy dwojako. Jak to zwykle bywa z kooperacjami, w których nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, z powodzeniem możemy się po prostu wcielić w dwie postacie i symulować rozgrywkę dwuosobową.
Instrukcja przewiduje jednak jeszcze jednoosobowy wariant przywódcy, w którym wybieramy postać, dowodzącą pozostałymi 4. Nasi towarzysze są reprezentowani przez talię złożoną z wybranych kart. W swojej turze zamiast standardowo zagrać swoją kartę, możemy skorzystać z jednej z dwóch odkrytych kart sprzymierzeńca. I działa to bardzo dobrze, mamy dodatkową decyzję.
Rozgrywka przebiega płynnie, tury są szybkie, bo tak naprawdę rozpatrujemy zwykle 2-3 symbole. Cała partia potrafi potrwać nawet 40 minut.
Matematyczna regrywalność jest tu ogromna. Mamy do wyboru 8 grywalnych postaci i 4 łotrów (2 postacie występują w obu tych rolach). Do tego do gry wchodzi 6 z 8 lokacji, a karty zagrożeń rozmieszczamy na nich losowo. Tylko, że i tak co grę w większości będziemy robić to samo, zmieni się kilka drobnych warunków. Przydałoby się trochę więcej kart misji, żeby wprowadzić nieco różnorodności.
Same planszetki Łotrów to niestety ściany tekstu. Z czasem oczywiście już mniej więcej wiadomo co robią (szczególnie jak za często odpalają efekt BAM), ale na początku pamiętanie każdej nowej zasady bywa uciążliwe. Zwłaszcza, że nasze karty też mogą wprowadzać stałe zdolności, jeśli pozostają odkryte na osi fabuły.
Oś z kolei zajmuje strasznie dużo miejsca. W końcu to ciąg bardzo wielu kart. Oczywiście można je sobie po czasie zwijać w zdecydowanie krótszą linię, ale nie jest to najwygodniejsze.
Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to mamy tu Pandemicowe pilnowanie lokacji, by nie doszło do przepełnienia, a zarazem musimy mieć na uwadze Łotra, by za bardzo nie narozrabiał. Przeszkadzają nam w tym karty zagrożeń rozmieszczone we wszystkich lokacjach. Często od samego początku mocno ograniczają nasze możliwości. I działa to bardzo dobrze, bo nawet jeśli wygrywałem partię, to cały czas czułem, że balansuję na krawędzi.
Bardzo podoba mi się to, że powodzenie naszych planów nie jest zależne od kości, a często tak bywa (np. w opisywanym niedawno Marvel Zombies). Tutaj losowość podczas gry występuje jedynie przy dociągu kart, zarówno naszych, jak i Łotra. I o ile z naszymi decyzję podejmujemy wybierając jedną z kilku, tak nasz przeciwnik po prostu rozpatruje to co wyjdzie. I to może sporo namieszać. Jednak w swoich turach raczej skutecznie realizujemy założony plan, który może być w pełni dostosowany do sytuacji na planszy. Taka łamigłówka z drobnym, acz istotnym elementem losowym.
ilustrator: Édouard Guiton
wydawca: Portal Games
wiek: 10+
liczba graczy: 1-4
czas gry: 40 min.
Jeśli marzyliście w dzieciństwie, żeby ukąsił was radioaktywny pająk, to w Marvel United: Spider-Geddon poczujecie się jak we własnej sieci. Rozgrywka jest prosta, ale nie banalna, poziom trudności dobrze wyważony, a figurki urocze. Klimat pochodzi głównie z ilustracji, bo podczas samej gry jest raczej abstrakcyjnie, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Czuć wielką moc i jeszcze większą odpowiedzialność.
- Spider-Man :D
- Dobrze wyważony poziom trudności
- Urocze figurki
- Czasami trudno pamiętać o wszystkich nowych zasadach
- Pomimo matematycznej regrywalności, raczej będziemy robić zbliżone rzeczy
Fakt, że gra, mimo swojej prostoty, potrafi trzymać w napięciu i oferuje uczucie balansowania na krawędzi zwycięstwa, jest dużym plusem. Również cieszy brak elementów losowych w postaci rzutów kośćmi, co pozwala na bardziej strategiczne podejście.