Projekt Fifty-Nine Parks ma na celu ukazanie piękna amerykańskich parków narodowych na ilustracjach stworzonych przez 38 artystów. Przyświecało im hasło: jak wyglądałyby klasyczne plakaty podróżnicze, gdyby powstały dzisiaj? Inspiracją były głównie prace z lat 30. XX wieku. Powstał nawet specjalny krój pisma Catlin Sans, wzorowany na produkcjach z tamtego okresu. Na plakatach jednak się nie kończy, a ilustracje te zdobią również inne produkty. Między innymi grę planszową Parki.

CO TU ROBIMY?
Gra Parki zabiera nas na szlak, po którym wędruje dwójka naszych turystów. Po drodze zbierają różne znaczniki, które na końcu szlaku mogą wydać na zwiedzenie parku. Piszę o znacznikach, bo o ile wodę, czy drewno można uznać za zasoby/surowce, tak trudno to powiedzieć o górach, czy słońcu. Poza tym mogą jeszcze robić zdjęcia (wymiana 1 lub 2 znaczników na 1 punkt), zbierać lub napełniać manierki na wodę (zdolności działające raz na sezon) oraz zdobywać ekwipunek (zdolności stałe).
Na szlaku nie możemy się cofać, a możliwość wejścia na zajęte pole bywa ograniczona, gdyż musimy wtedy zgasić swoje ognisko, a rozpalamy je ponownie dopiero gdy jeden z naszych turystów dotrze do końca szlaku.
Po szlaku wędrujemy przez 4 sezony, w każdym kolejnym szlak się delikatnie wydłuża, a miejsca na nim dostępne zmieniają swoją kolejność. Dodatkowo każdy sezon posiada jakiś efekt. Po zakończeniu 4 sezonu punkty zdobywamy za odwiedzone parki, zrobione zdjęcia, znacznik pierwszego gracza oraz karty lat, które są osobistymi celami graczy.

JAK TO WYGLĄDA?
O wizualnych aspektach gry Parki powiedziano już chyba wszystko, jednak jest ona wykonana na tak wysokim poziomie, że nie będę się przejmował i napiszę to po raz kolejny.
Począwszy od grafik na kartach parków, które idealnie sprawdziłyby się jako element wystroju na ścianie w niejednym pomieszczeniu (co zresztą można zrealizować, gdyż strona projektu 59parks.net prowadzi sprzedaż plakatów, jednak wysyłka ze Stanów może okazać się kosztowna), można w sumie zamiast grania po prostu się w nie wpatrywać wypatrując szczegółów. Co bardzo spodobało mi się na większości z nich to genialnie zastosowana gra światła np. na parku Mesa Verde, gdzie widzimy zachodzące słońce nad stanowiskiem archeologicznym.
Kolejną kwestią są znaczniki zasobów, które nie dość, że mają bardzo sympatyczne kształty i kolory, to jeszcze są umieszczone w specjalnych tackach w kształcie kawałka drewna z zamykanym wiekiem, dzięki czemu przed rozgrywką wystarczy je wyciągnąć i otworzyć. Do tego mamy jeszcze znaczniki przyrody w 12 różnych kształtach zwierząt.
Umieszczona w pudełku wypraska przewiduje miejsce na każdy element gry (na boku pudełka mamy też pokazany schemat układania), instrukcja została wydrukowana na płótnowanym papierze, a karty i kafelki szlaku posiadają niespotykany często w druku złoty kolor. No i emaliowany znacznik pierwszego gracza. Każdy element jest tu niczym bizon dostojnie przemierzający Park Yellowstone.

JAK MI SIĘ GRAŁO NA WIĘCEJ OSÓB?
Parki to idealna gra, żeby pokazać niegrającym znajomym, czym są nowoczesne gry planszowe. Wygląda wybitnie, ma banalnie proste zasady, wyważoną interakcję i przyjemnie płynie. Ale bez obaw, regularnie grający także znajdą tu sporo dla siebie. No chyba, że gracie w same mega ciężkie eurasy, do których potrzebny jest arkusz kalkulacyjny w głowie. Wtedy pozostańcie przy podziwianiu ilustracji.
Główne decyzje w tej grze zawierają się w odpowiednim poruszaniu swoimi turystami. Musimy znaleźć złoty środek pomiędzy byciem pierwszym na kafelku (bo zbierzemy dodatkowe słońce/wodę wynikające z wzorca pogodowego sezonu), a trafianiem na te naprawdę istotne w kontekście późniejszego odwiedzania parków. No i musimy uważać, by nikt nam tych najciekawszych nie zajął. Albo sami możemy je przed innymi blokować.
Warto też być pierwszym na końcu szlaku, gdyż otrzymamy wtedy dodatkowe korzyści w postaci znacznika pierwszego gracza lub zniżki na ekwipunek. Można też taktycznie odbierać w taki sposób przeciwnikom możliwości odwiedzania kafelków, gdyż ostatni turysta na szlaku musi już udać się na jego koniec.
Ciekawa jest też kwestia robienia zdjęć. Normalnie możemy je pstryknąć za 2 znaczniki, ale ostatnia osoba, która to zrobiła otrzymuje kozacki żeton retro aparatu. Oprócz tego, że fajnie wygląda, to jeszcze pozwala robić fotki o połowę taniej, a nawet robić je pomiędzy sezonami. Co daje nam możliwość wymiany znaczników na punkty w stosunku 1:1 i to nawet tych tańszych znaczników słońca/wody – dla porównania, niektóre parki również mają taki przelicznik, jednak tylko dla droższych drzew i gór.

Mamy tutaj też 2 rodzaje kart wspomagających nasze wyprawy, czyli manierki i ekwipunek. Pierwsze zwykle możemy dobrać zamiast robić zdjęcie, a drugie zazwyczaj kupujemy pomiędzy sezonami. I szczerze mówiąc, zwykle jedne i drugie pomijałem. Manierki pozwalają nam głównie wymieniać zasoby, ekwipunek zaś to stałe umiejętności, jednak te najlepsze kosztują zwykle 3 znaczniki słońca, a ich zakup odbiera nam możliwość odwiedzenia parku. Same z siebie punktów nie dają, a możliwość ich wykorzystania często jest mocno sytuacyjna. Jeśli jednak zbliżamy się do limitu 12 znaczników, a mimo to nie jesteśmy w stanie odwiedzić żadnego parku z wystawki, to można się na ekwipunek skusić. Dodatkowy plus klimaciarza, za (zwykle) logiczne zgrywanie się nazwy z działaniem
O ile do opcji 3 widocznych parków nie mam zastrzeżeń (zwłaszcza, że można je sobie też rezerwować), to ich współgranie z osobistymi celami z kart lat bywa trochę irytujące. Wiele z tych celów mówi o posiadaniu konkretnej liczby parków z danym znacznikiem w koszcie lub o parkach w konkretnym przedziale punktowym. A potem przez większość gry wychodzą wszystkie inne, tylko nie te z naszej karty lat. Na szczęście to tylko 2 lub 3 punkty, więc mniej niż 10% końcowego wyniku, chociaż zdarzało się i tak, że właśnie ich brakowało.
Parki co prawda działają we 2 osoby, jednak prawdziwych rumieńców nabierają przy 3 graczach. Wtedy balans między dostępną, a zajętą przestrzenią na szlaku jest idealny. Na 4 i 5 graczy dochodzi dodatkowy kafelek, jednak kolejne 2 lub 4 pionki turystów sprawiają, że trudno zebrać to, co się zaplanowało i szlak zamienia się w wejście na Śnieżkę, gdzie trzeba stać w kolejce.

JAK MI SIĘ GRAŁO SOLO?
Parki w wariancie solo działają na dosyć niespotykanej zasadzie automy, która nie zdobywa swoich punktów, tylko przeszkadza na samym szlaku. Mamy tutaj 2 pionki strażników, którzy poruszają się proporcjonalnie do kosztu odkrywanych kart ekwipunku. Zajmują oni pola na szlaku jak normalni gracze, a także zbierają znaczniki słońca/wody leżące na kafelkach w związku z wzorcem pogodowym sezonu, które układamy na specjalnej karcie. Gdy strażnicy uzbierają 3 znaczniki jednego rodzaju, to odpala się akcja z odkrytej karty z ich talii. Akcje są przeróżne, od przymusowego przemieszczenia naszych turystów po odrzucanie znaczników czy kart ekwipunku. I tutaj mam główne zastrzeżenie do tego wariantu, gdyż podczas normalnej gry sytuacja, w której musimy odrzucać rzeczy wcześniej zdobyte nie występuje, dlaczego więc autor postanowił ją tutaj wprowadzić?
Na końcu szlaku strażnicy również posiadają swoje indywidualne akcje, które zajmują w zależności od kosztu karty sprawiającej, że się tam znaleźli. Niezależnie od tego zawsze taki strażnik odrzuca kartę parku, która nie jest uzupełniana do końca sezonu. Pamiętacie moje zastrzeżenie do zgrywania się kart celów z kartami parków? No to dzięki temu usuwaniu tu jest tak samo, tylko jeszcze bardziej.
W związku z powyższym, wariant solo jak najbardziej działa, jest zaprojektowany w całkiem ciekawy sposób, jednak jeśli nie lubicie, gdy ktoś wam coś zabiera, bo tak, to raczej może budzić mieszane odczucia. A no i porównujemy swój wynik z tabelką.
PS. zdjęcia widoczne w tym wpisie zrobiła Karolina. Jeśli się Wam podobają, to odwiedźcie ją na Fitoscience. Cała galeria zdjęć z tej gry dostępna jest na moim profilu FB.

wiek: 10+
liczba graczy: 1-5
czas gry: 40 min.
Parki to przepięknie wyglądająca gra rodzinna, w której bardziej zaawansowani gracze również znajdą coś dla siebie. Drobne zgrzyty wynikające z losowego dokładania kart nie przeszkadzają w miłej przechadzce po szlaku.
- Wygląd i wykonanie
- Wyważona interakcja
- Robienie zdjęć
- Cele osobiste bywają niemożliwe do wykonania przez losowe pojawianie się parków