#WspółpracaReklamowa Grę otrzymałem od wydawnictwa Muduko. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją opinię.

Ponoć tematy i ilustracje w polskich wydaniach gier są zmieniane, by lepiej przyjęły się na naszym rynku. O grze Piątka z kosmosu dyplomatycznie mogę powiedzieć tak: na pewno motyw kosmitów jest ciekawszy, niż afrykańskie zwierzęta, o których gra była pierwotnie.

Piątka z kosmosu

O CO CHODZI W GRZE PIĄTKA Z KOSMOSU?

Tylko dlaczego ci kosmici są tacy… niepokojący?

Na początku gry każdy z graczy dostaje swój stos kart i dobiera z niego 5 kart na rękę. Następnie po kolei wykładamy karty do obszaru gry według określonych zasad. Na kartach mamy dwie główne informacje: kosmici i ich tła. Jedno i drugie występuje w 5 rodzajach.

Karty dokładamy tak, by powiększyć istniejącą już grupę w rzędzie lub kolumnie, pamiętając zarazem, że grupa może być złożona z maksymalnie 5 kart, które nie mogą się powtarzać. Muszą za to mieć jakiś wspólny element – albo kosmitę, albo tło. Kartę możemy dołożyć w taki sposób, że powiększy naraz 2 grupy.

Jeśli nic nam nie pasuje, alternatywną akcją jest wymiana kart. Odkładamy je wtedy na spód swojej talii i dobieramy taką samą liczbę na rękę.

Jeśli dołożymy do grupy 4 lub 5 kartę, w nagrodę możemy odrzucić 1 lub 2 karty z ręki albo swojego stosu. Gra kończy się, gdy któremuś z graczy skończą się karty.

PS. Jeśli coś wam świta, czytając powyższy skrót, to macie rację. Gra jest bliźniaczo podobna do zdobywcy Spiel des jahres 2011, czyli Qwirkle. Różni się głównie tym, że tu się pozbywamy kart, a nie zdobywamy punkty za to, co ułożymy. Plus jest drobny twist z możliwościami zagrywania kart (tutaj musimy dokładać do już istniejącej grupy).

CO MI SIĘ PODOBA W GRZE PIĄTKA Z KOSMOSU?

Jak widać powyżej, rozpisałem przebieg rozgrywki w dosyć krótkim akapicie. I tak właśnie jest w grze Piątka z kosmosu. Wykładamy karty, dobieramy nowe i tak w kółko, aż ktoś wygra.

Nie jest to jednak samograj, w którym wszystkie ruchy są oczywiste, a nasz wynik zależy tylko i wyłącznie od dociągu kart. Będziemy tu obserwować pole gry, by wyszukiwać najkorzystniejsze miejsca, a zarazem musimy uważać, by nie wystawiać przeciwnikom piłki do pustej bramki. Każdy na pewno wykorzysta sytuację, w której przygotujemy grupę 3 kart.

Możemy tez taktycznie wymienić swoje karty, pomijając turę i czekając na to, co zrobią przeciwnicy.

Dodatkowo, Piątka z kosmosu to prawdopodobnie jedyna gra z fluorescencyjnymi elementami na pudełku.

Piątka z kosmosu

CO MI SIĘ MNIEJ PODOBA?

Jeśli macie mały stół, to lepiej od razu zacznijcie grać na podłodze. Obszar gry lubi się rozrastać w nieoczekiwane strony, przez co stołu może w pewnym momencie zabraknąć. A jeśli tam będzie świetne miejsce do zamknięcia dużej grupy?

Wspominałem też o grafikach. No nie są one w mojej strefie estetycznej. Na pewno trzeba docenić, że każdy kosmita ma jeden główny kolor i charakterystyczny kształt, dzięki czemu na pewno ich odróżnimy (w oryginale była żółta żyrafa i żółty lew, albo prawie biały słoń i w większości biała zebra). Ale ja jednak wolałbym coś milszego dla oka.

Zwłaszcza, że można dostać oczopląsu poszukując idealnego miejsca na dołożenie swojej karty. I często pewnie to miejsce przegapimy.

PIĄTKA Z KOSMOSU SOLO

Nieco mnie to zaskoczyło, ale gra posiada wariant solo. Otrzymujemy w nim cały stos kart, bierzemy 5 na rękę i naszym zadaniem jest wyłożenie w każdej turze co najmniej 3 z nich. Jeśli nie możemy tego zrobić, musimy odrzucić 3 karty z ręki na osobny stos kart odrzuconych. W trakcie gry, tworząc duże grupy, będziemy w stanie ten nasz stos odchudzać, bo od jego liczebności zależy nasz wynik – im mniej w nim kart, tym lepiej.

Niestety nie działa to odpowiednio, bo żeby móc cokolwiek zagrać, musimy trafić te co najmniej 3 karty z cechą wspólną, które są możliwe do wyłożenia na stole. Większość tur wygląda zatem tak, że po prostu odrzucałem 3 karty z ręki na stos. W kilku coś tam mi się udało zrobić, jednak obszar z kartami na stole był bardzo lichy.

Spróbowałem tez zagrać na nieoficjalnych zasadach solo do wspomnianego wcześniej Qwirkle, z dostosowaniem pod główne założenia Piątki z kosmosu, czyli pozbywanie się kart ze stosu i bonusowe odrzucanie ich po ułożeniu grupy 4 i 5 kosmitów. Zmienia się tu liczba kart, które musimy zagrać w turze do… 1. Dopiero, jeśli nie jesteśmy w stanie zagrać nawet tylu, to odrzucamy całą rękę. Dodatkowo, na końcu każdej swojej tury odrzucamy jedną z kart w ręku na stos kart odrzuconych.

No i wtedy ta gra nabrała rumieńców. W końcu przerodziła się w łamigłówkę, która nie jest w pełni zależna od dociągu kart i jednak w większości naszych tur robimy coś więcej niż odrzucenie 3 kart i dobranie 3 nowych.

Piątka z kosmosu
autor: Reiner Knizia
ilustrator: Hubert Ronek
wydawca: Muduko
wiek: 7+
liczba graczy: 1-4
czas gry: 20 min.

Piątka z kosmosu to gra, której nie powinniśmy oceniać po okładce. Graficznie nieco odbiega od kanonów piękna, a małe pudełko może tworzyć skojarzenia z prostą gierką bez jakiegokolwiek wyzwania. Owszem, gra się świetnie sprawdzi w rozgrywce z młodszymi graczami, ale również dla starszych jako filler pomiędzy większymi tytułami odnajdzie się znakomicie.

Komentarze
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Chcesz więcej?