– Uwe, dasz spisać pracę domową?
– Jasne, tylko pozmieniaj trochę, żeby się nie skapnęła.
Tak mógłby wyglądać dialog autorów gry Pola Kwiatów z Uwe Rosenbergiem, gdyby cała trójka chodziła do jednej klasy w szkole i mieli za zadanie stworzyć grę wykorzystującą polyomino.

O CO CHODZI W GRZE Pola Kwiatów?
Grając w Pola Kwiatów miałem nieodparte wrażenie, że obaj włoscy autorzy o tym samym imieniu Luca, muszą być fanami Uwe Roseberga i jego najsłynniejszej gry dwuosobowej, czyli Patchworka. Mamy tu swoją planszę łąki, na której układamy kafelki będące zbiorami kwadratów, a te z kolei bierzemy z okręgu, którego początek wyznacza nam pionek słońca.
Główne zmiany, to naprzemienne tury i określona liczba rund, ale… od początku, bo być może błędnie zakładam, że każdy zna Patchworka.
W grze Pola Kwiatów w swojej turze robimy 1 z 4 akcji. Jak już wspomniałem, możemy wziąć kafelek z okręgu, dobrać pszczółki, wziąć specjalną płytkę z polanki lub dołożyć pszczółkę na rabatkę.
Pierwszy kafelek nie kosztuje nas nic, a za każdy kolejny musimy zapłacić o jedną pszczółkę więcej. Gdy na dobieranym kafelku jest narysowane miejsce na naszą pracowitą podopieczną, możemy ją od razu tam położyć.
Na naszej łące pasły się zające będą tworzyć się rabatki w 4 kolorach i to one będą głównym źródłem punktów. Będziemy bowiem mnożyć liczbę rabatek w największej grupie każdego koloru, przez leżące na nich pszczółki (jak w Kingdomino). Dodatkowo zapunktujemy też wypełnione rzędy i kolumny.
Po 3 rundach osoba z najbardziej atrakcyjną dla pszczółek łąką wygrywa.

CO MI SIĘ PODOBA w grze Pola Kwiatów?
Wygląd
Pola Kwiatów przyciągają wzrok. Już sama okładka przez zastosowanie kremowej ramki się wyróżnia. W środku, jakby zasady były zbyt mało abstrakcyjne, kafelki kwiatów mają na sobie nadrukowane wzorki niczym z papieru do pakowania, ale takiego w wersji premium.
Są jeszcze urocze pszczółki i klimatyczny worek do losowania kafelków.
Relaksująca rozgrywka
Nie mamy tu przeliczania drewna i kamienia, a przeciwnicy nie wchodzą na nasze terytoria. Za to układanie tych rabatek niesamowicie relaksuje. Nawet jeśli nie wychodzą. Bo dzięki punktowaniu tylko jednej, największej z każdego koloru, nawet jak coś skopiemy w międzyczasie (lub kafelki na wystawce nas do tego zmuszą) to bezstresowo możemy rozpocząć sobie ten sam kolor kawałek dalej.
Zasady są banalnie proste, nie ma tu żadnych przekombinowanych reguł, a czas rozgrywki zamyka się w 40 minutach.
Wariant solo
W wariancie jednosoobowym mierzymy się z Guciem. Chociaż mierzymy się to stwierdzenie nieco na wyrost. Gucio po prostu podbiera nam kafelki, żebyśmy nie mieli zbyt dużego wyboru i żebyśmy się zbytnio nie rozleniwili przed wywołaniem końca rundy.
W jego turze podrzucamy 3 żetony, które mają po jednej stronie 0, a po drugiej 1. Suma wartości, które wypadły, mówi nam, który kafelek stanie się łupem naszego pszczelego przeciwnika. My gramy zgodnie z zasadami gry wieloosobowej, a na koniec porównujemy swój wynik z tabelką.
I działa to bardzo dobrze. Zachowuje relaksacyjny charakter, a nawet lepiej, bo nikt nie czeka, aż skończymy swój ruch i nie wierci nas wzrokiem. O poganiających komentarzach nie wspominając.

CO MI SIĘ MNIEJ PODOBA w grze Pola Kwiatów?
Mała różnorodność rozgrywek
Główną zmienną w grze Pola Kwiatów jest to, w jakiej kolejności pojawią się nam kafelki na wystawce. Dodatkowo, co rozgrywkę możemy sobie obrócić inaczej plansze graczy, żeby trochę zmienić perspektywę. Ale poza tym niestety robi się raczej to samo. Zawsze będziemy dążyć do jak największych obszarów w jednym kolorze z jak największą liczbą pszczółek na nich. Przydałyby się jakieś dodatkowe urozmaicenia.

ilustrator: Fabio Frencl
wydawca: Nasza Księgarnia
wiek: 8+
liczba graczy: 1-4
czas gry: 40 min.
Pola Kwiatów to ślicznie wydana, relaksująca gra puzzlowa, która sprawdzi się świetnie jako lekki filler solo lub w duecie. Proste zasady, przyjemna mechanika i uroczy klimat pszczółek to jej największe atuty. Szkoda tylko, że rozgrywki szybko zaczynają przypominać siebie nawzajem – przydałoby się więcej różnorodności.