#WspółpracaReklamowa Grę otrzymałem od wydawnictwa Lacerta. Nie ma to jednak żadnego wpływu na moją opinię.

W podstawówce zdarzało mi się puszczać muzykę na szkolnych dyskotekach. Z tamtego czasu najbardziej zapamiętałem stały zestaw malkontentów, którzy przy każdym utworze potrafili wynaleźć jakiś powód marudzenia i głośno go komunikowali. Moim ulubionym było, że piosenka jest za stara. Pewnego razu mój współprowadzący kolega postanowił takiego delikwenta, jak to się ładnie teraz mówi, wyjaśnić. Rzekł mu wtedy: dobra muzyka nie ma daty ważności. Czy w podobny sposób można mówić o grach planszowych? Przed wami trzecia edycja Puerto Rico.

Puerto Rico

CO TU ROBIMY?

Status polityczny Portoryko (z hiszp. Puerto Rico – bogaty port) jest na tyle skomplikowany, że nie będę się silił na choćby próbę wyjaśnienia go tutaj. Wystarczy, żebyśmy wiedzieli, że jest to wyspa na Morzu Karaibskim, zależna od USA. Przenosimy się w czasy, gdy wyspa była mocno kolonizowana, a do pracy sprowadzano niewolników. Tak przynajmniej było w pierwszej wersji gry.

Tym razem wydawca stara się wprowadzić trochę inną narrację i wstęp w instrukcji wita nas kwiecistą przemową o dynamicznym rozwoju Nowego Świata. Do tego będziemy zatrudniać robotników. Od razu lepiej, prawda?

Rozwój ten będzie powiązany z 7 postaciami, które będziemy wybierać co rundę, tym samym określając, jakie działania wykonają wszyscy gracze. Dodatkowo osoba, która daną postać wybrała, wykona akcję z przywilejem. Tylko tyle i aż tyle, bo z pozoru banalny mechanizm okazuje się niezłą łamigłówką.

Puerto Rico postacie

Każda postać zajmuje się innym elementem rozwoju wyspy. Plantator zakłada plantacje, Budowniczy buduje budynki, a jedne i drugie później obsadza Burmistrz. Gdy mamy już aktywne plantację i budynek produkcyjny, to dany towar produkujemy za pomocą postaci Zarządcy. Później taki towar możemy sprzedać na targowisku jako Kupiec lub wysłać statkiem kierowanym przez Kapitana do Starego Świata i otrzymać za to punkty zwycięstwa. Jest jeszcze Poszukiwacz, który w swoich poszukiwaniach znajduje monety.

Gra kończy się w 3 przypadkach – gdy któryś z graczy zabuduje wszystkie 12 wolnych miejsc na budynki na swojej planszetce lub gdy skończą się punkty zwycięstwa bądź dostępni robotnicy. Zarówno punkty, jak i robotników przygotowujemy przed grą w odliczonej liczbie, zależnej od liczby graczy.

San Juan

JAK TO WYGLĄDA?

Przyznaję się bez bicia, że w poprzednie edycje Puerto Rico nie grałem, a widziałem je głównie na zdjęciach. I muszę przyznać, że tak powinno się robić liftingi gier. Odejście od okładek z jakimś wąsatym gościem (który ostatnio nawet zaczął przypominać pewnego polityka gustującego w muszkach), na rzecz minimalistycznej kremowej wersji z konturem wyspy jest jak przesiadka z twardego stołka na bujany fotel z wielką i miękką poduchą.

W środku też jest nieźle. Budynki straciły swoją dziwną poświatę, statki zyskały charakter, a postacie są dodatkowo opisywane czytelnymi ikonami. Brązowi niewolnicy zostali zastąpieni fioletowymi robotnikami.

Planszetki graczy są trochę cienkie jak na dzisiejsze standardy, chociaż leżąc na stole spełniają swoje zadanie. Nie wiem tylko po co są dwustronne, bo po obu stronach znajduje się dokładnie ta sama grafika. A przecież nie po to, żeby druga strona była, jak pierwsza się wytrze – nie jestem sobie w stanie wyobrazić nawet, ile rozgrywek trzeba zagrać, by taka sytuacja miała miejsce.

Puerto Rico statek

JAK MI SIĘ GRAŁO NA WIĘCEJ OSÓB?

Skoro już przyznałem się, że nie grałem w poprzednie edycje, to jeśli potraficie dodać 2 do 2, zdążyliście już się zorientować, że było to moje pierwsze w ogóle spotkanie z tym klasykiem. I z której strony by nie spojrzeć, ta gra ma już prawie 20 lat. Czas odpowiedzieć zatem na pytanie zawarte we wstępie tego tekstu.

Dobre gry również nie mają daty ważności. Szczerze mówiąc, gdybym nie wiedział ile lat ma ten tytuł i ktoś by mnie przy nim posadził, to w życiu bym nie zgadł, że pochodzi z początku lat dwutysięcznych.

W taki sposób powinny się starzeć gry. Dostojnie i elegancko. Tu wszystko płynie gładko z wiatrem.

Jedyne, co może zdradzać pełnoletność tytułu, to praktycznie brak losowości. Teraz nie do pomyślenia jest, by jedyną zmienna co rozgrywkę były wylosowane plantacje, które i tak jakoś mocno nie wpływają na początku na przebieg gry. Zresztą później też jedynie one wychodzą losowo. Tylko co to za losowość, gdy ich wzięcie praktycznie nic nas nie kosztuje, a każdy rodzaj, wykorzystany w odpowiedni sposób, jest równie istotny.

Całe serce Puerto Rico siedzi w wyborze postaci. Wiele gier później próbowało ten mechanizm naśladować, jednak nie grałem jeszcze w żadną, w której działałby on równie dobrze co tu. Z jednej strony chcemy wybierać postacie, które dadzą nam to, czego potrzebujemy. Z drugiej jednak, musimy zwracać uwagę, czy nasi przeciwnicy za bardzo na tym nie skorzystają. Niby w kółko robimy to samo – produkujemy towary, by sprzedać je na targu lub wysłać do Europy. Ale to od tego jakie towary posiadają lub mogą wyprodukować aktualnie nasi współgracze, oraz co potencjalnie mogą chcieć zrobić w niedalekiej przyszłości, zależeć będzie prawdopodobnie nasz wybór. I ścieżka, którą podążymy, szukając optymalnego rozwiązania.

Budynki

Na początku trochę przytłaczać mogą 23 dostępne budynki. Nie pojawiają się z biegiem gry, nie są odkrywane w jakiejś specjalnej sytuacji. Leżą przez całą grę i przerażają mniej zaznajomionych z tytułem graczy. Po pierwszej rozgrywce miałem spore obawy, czy ten brak zmienności nie będzie jakoś negatywnie wpływał na regrywalność. Zupełnie niesłusznie. Ponownie, wszystko tu zależy od wyborów postaci, naszych i przeciwników. Dostępne od początku budynki pozwalają założyć pewną strategię, powiązać je odpowiednio między sobą. To nie zawsze się uda. Nie zawsze wyjdzie optymalnie. I dzięki temu w żadnym wypadku się nie nudzi. Do tego stopnia, że po kilku rozgrywkach nadal nie mieliśmy potrzeby wprowadzania nowych budynków z dodatków.

Niektóre budynki wydają się lepsze i niezbędne do odpowiedniego funkcjonowania na wyspie. Przeciwnicy też to widzą i zrobią wszystko, żeby wybudowany właśnie za 8 dublonów Port nie dał nam zbyt wielu korzyści.

Ciekawie też z biegiem gry jedne role tracą na znaczeniu, a inne z kolei zyskują. O ile na początku taki Plantator wespół z Burmistrzem są wręcz niezbędni, by rozkręcić sobie jakoś produkcję, tak pod koniec zdecydowanie ustępują miejsca Zarządcy i Kapitanowi.

Z tego co się orientuję, to pierwsza edycja nie pozwalała grać w składzie dwuosobowym. Później to się zmieniło i teraz rozgrywkę w duecie mamy w standardzie. I zupełnie po niej nie czułem, że jest na doczepkę. Po prostu zamiast 1 postaci, każdy wybiera na zmianę, tak aby na koniec rundy mieć po 3.

Puerto Rico magistrat

JAK MI SIĘ GRAŁO SOLO?

Puerto Rico nie posiada oficjalnego wariantu dla jednego gracza. Znalazłem jednak parę opcji nieoficjalnych i jak tylko uda mi się sprawdzić, czy mają jakikolwiek sens, nie omieszkam się z wami nimi podzielić.

EDIT: Wariant solo dostępny

DODATKI

Trzecia edycja Puerto Rico zawiera 4 dodatki, z czego połowa była już częścią edycji poprzedniej.

Nowe budynki
To rozszerzenie wprowadza, jak sama nazwa wskazuje, nowe budynki. Dokładnie 14. Ale spokojnie, nie oznacza to, że będziemy mieć ich w grze 37. Wejdą do rozgrywki za pomocą draftu przeprowadzanego przed partią i nadal wszystkich będzie razem 23. Niektóre mają naprawdę szalone zdolności, inne delikatnie przeinaczają te już znane z gry podstawowej. Tak jak pisałem wyżej, nie sprawdzałem ich w boju, bo po prostu jeszcze nie czuliśmy znudzenia standardowymi. Niemniej jednak, dobrze mieć świadomość, że w przyszłości można pewną zmienność wprowadzić.

Puerto Rico nowe budynki

Szlachcic
W tym rozszerzeniu również mamy nowe budynki, konkretnie 8. I tym razem po prostu dokładamy je do początkowej puli. Ale to nie wszystko, bo dostajemy też 20 czerwonych znaczników robotników, zwanych szlachcicami. I tu zaczyna się zabawa, bo nie dość, że każdy taki robotnik z automatu wart jest 1 punkt, to jeszcze jego obecność zmienia działanie budynków dostarczonych z tym rozszerzeniem.

Wprowadzając to rozszerzenie liczyłem głównie na konieczność większej rotacji robotników w budynkach, by korzystać z umiejętności istotnych dla sytuacji lub etapu rozgrywki. Skończyło się tak, że w nowe budynki poszliśmy dosyć nieśmiało i rotacji za bardzo nie było. Ponownie, jest to dodatek wprowadzający potencjalne odświeżenie do podstawki.

Puerto Rico szlachcic

Korsarz
Korsarz to nowa postać do wyboru. Podobnie jak w przypadku Poszukiwacza, tylko osoba, która wybrała Korsarza, skorzysta jakkolwiek na jego akcji. Głównym ryzykiem jest otrzymanie żetonu z symbolem podobnym do Jolly Roger, przez który nie będziemy mogli wybierać Korsarza, dopóki ktoś inny tego nie zrobi.

Korsarz, w przeciwieństwie do innych postaci, posiada do wyboru 4 akcje – 3 z nich dotyczą zabierania: towarów ze statku i targu oraz robotników z magistratu. Ostatnia pozwala zaklepać sobie jedną z postaci i jeśli ktoś inny będzie chciał z niej skorzystać, to dostaniemy 3 monety z banku.

Zwykle akcje Korsarza będą mocno sytuacyjne. W rozgrywkach, w których go wprowadzaliśmy, kończyło się na tym, że wybrałem tę postać mniej więcej w połowie gry, po czym praktycznie do samego końca miałem ją zablokowaną, a inni nie bardzo kwapili się do spoglądania w jej stronę. Być może przez niepotrzebne pokomplikowanie czterema nowymi (nieopisanymi na planszetce) akcjami.

Wprowadzić nie zaszkodzi, nawet jeśli nikt Korsarza nie wybierze przez całą grę – warto po prostu mieć opcję, która pozwala trochę namieszać. Bo namieszać potrafi.

Korsarz

Festyn w San Juan
Ostatnie rozszerzenie wprowadza małą planszetkę, którą kładziemy gdzieś w obszarze gry. Znajdują się na niej 3 konkursy. Na początku gry losujemy 1 plantację, 3 znaczniki towarów i 1 budynek z trzeciej grupy. Wylosowane elementy wyznaczają nam niezależne cele (3 plantacje wylosowanego typu, produkcja wylosowanego zestawu towarów i budowa wylosowanego budynku), które można spełnić w trakcie, aby dostać nagrodę (3 robotników, 3 monety lub 3 punkty zwycięstwa). Kto pierwszy, ten lepszy.

Warto grać z Festynem, bo nie przeszkadza on niczemu, a zawsze to jakaś dodatkowa opcja zdobycia bonusów, za czynności, które i tak wykonujemy. Jedynie co, to może nam lekko pewien kierunek zasugerować. Ale w tej grze każdy kierunek jest dobry.

Festyn w San Juan
Puerto Rico
autor: Andreas Seyfarth
ilustrator: Vincent Dutrait, John Morrow
wydawca: Lacerta
wiek: 12+
liczba graczy: 2-5
czas gry: 70-120

Puerto Rico trzyma się znakomicie, jak na prawie 20 letnią grę. Niedościgniony wzór mechaniki wyboru roli i bardzo pozytywne zaskoczenie, bo spodziewałem się, że może być zbyt archaicznie. Podoba mi się sposób interakcji, jaki gra na nas wymusza i to, że połączenia budynków tworzą mnóstwo ścieżek do zwycięstwa. Odświeżona szata graficzna sprawia, że gra bez kompleksów może być stawiana na równi z aktualnie wydawanymi nowościami.

  • Interakcja między graczami
  • Wiele dróg do zwycięstwa
  • Bardzo proste ogólne założenie, które daje ogrom decyzji strategicznych
  • Odświeżona edycja wygląda świetnie
  • Na początku przytłaczać może duża liczba dostępnych budynków
Komentarze
Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Brass
Brass
3 lat temu

Będzie kiedyś dostępny tryb solo do gry BRASS w wersji PL?:)

Brass
Brass
3 lat temu
Reply to  Dawid

Super! Dziękuję za dobrą wiadomość. Poszła subskrybcja i czekam..;) Bardzo fajna strona – będę odwiedzał. Powodzenia!

Chcesz więcej?