Po Igorze, którego trzeba traktować bardziej w kategorii łatki, oraz Prometeuszu wywracającym jeden z głównych aspektów rozgrywki do góry nogami, przyszła kolej na nowy wariant. Wariant solo.
Zobacz moją recenzję gry Abominacja: Dziedzictwo Frankensteina.
ŹRÓDŁA
Autor: Jon Merkle
Żródło: https://www.plaidhatgames.com/news/1055
OPIS
Tryb jednoosobowy też co prawda wprowadza trochę zmian w rozgrywce, ale zarazem pozostawia ją całkiem wierną pierwowzorowi. Tym razem potwór nie ogłasza konkursu, a przychodzi bezpośrednio do nas z groźbą. Całość przeczytacie we wprowadzeniu fabularnym.
Abominacja solo stawia przed nami cel. Musimy po prostu zbudować i ożywić monstrum, zanim pionek Kapitana dotrze do końca toru opowieści. Kapitan jednak tym razem nie jest sam. Towarzyszą mu śledczy, którzy węszą w różnych częściach miasta i poszukują naszych naukowców i asystentów. Przemieszczają się oni po każdej naszej turze i gdy uda im się nas złapać, to będziemy musieli podjąć jedno z kilku działań.
WRAŻENIA
I to jest bardzo fajny pomysł na ten tryb. Musimy brać pod uwagę, gdzie śledczy mogą się udać (istnieje z góry określona ścieżka poszukiwania, nie wiemy jednak o ile pól się po niej przemieszczą), aby odpowiednio ich unikać lub kalkulować ryzyko wykrycia, jeśli korzyść z danego pola jest duża. Nie raz podczas rozgrywki miałem sytuację, że wydarzenie podwajało bonus z konkretnego pola, ale śledczy cały czas się wokół niego czaili.
Mam też do tego wariantu jedno zastrzeżenie, jednak od razu zaznaczam, że zupełnie nie wpływa na frajdę z gry, bo grało mi się świetnie. Mimo zawartego na końcu instrukcji zdania Porównaj wynik ze swoimi poprzednimi grami lub innymi graczami, to zdobywanie punktów traci jakiekolwiek znaczenie, a co za tym idzie, zupełnie nie zwracamy uwagi na stopień rozkładu materiałów. Głównym celem jest zbudowanie i ożywienie potwora, a punkty możemy zdobywać przy okazji, więc upraszcza to mocno rozgrywkę.
Możemy oczywiście manipulować poziomem trudności skracając Kapitanowi tor opowieści lub dokładając dodatkowych śledczych. Co prawda ich rosnąca w trakcie liczba fajnie uzupełnia się z naszym rozwojem i zwiększaniem naszych możliwości poprzez awansowanie asystentów na naukowców. Potrafią jednak skutecznie uprzykrzyć życie na ulicach Paryża, więc ich dokładanie jest jak najbardziej zasadne w temacie zwiększenia poziomu trudności.
Za ułatwienie z kolei uznane zostało zmniejszenie losowości zapożyczone z Igora. Jak już wspomniałem we wstępie, wariant ten uważam za obowiązkowy, głównie właśnie ze względu na większą kontrolę. Sam dodałem do swojej rozgrywi możliwość przerzucania kości, jednak nie zaczynałem z gotowymi częściami ciała na stole.
Autor nie załączył żadnej tabelki, aby móc swój wynik jakoś odnieść. Moja zdobycz punktowa w grze Abominacja solo to 165 pkt. Możecie więc porównywać, wedle zaleceń. Nie zapomnijcie się pochwalić 😉
Instrukcję przygotowałem graficznie na podstawie oryginalnego pliku.
Jeśli nie chcesz w przyszłości przegapić kolejnych wariantów jednoosobowych do swoich ulubionych gier, zapraszam do śledzenia profilu Plansz Solo na FB.