W tym dziale zwykle lądują nieoficjalne warianty jednoosobowe do gier, których skład osobowy podany na pudełku zaczyna się od cyfry 2. Boarding jest ewidentnie przeznaczony dla 1-4 graczy. Więc co tu się… odprawiło?
Przy okazji recenzji gry Boarding narzekałem, że oficjalny wariant solo nie do końca przypadł mi do gustu. Niewtajemniczonych zapraszam do zapoznania się z moimi zarzutami.
Wspominałem też o opisywanym na forum BGG przez jednego użytkownika nieoficjalnym wariancie. Tak, to właśnie ten moment, gdy mogę go udostępnić w naszym języku.
ŹRÓDŁA
Autor: Zdrav (Zdral) – to Bułgar, być może dla nich ta jedna literka różniąca nazwę użytkownika i login ma większe znaczenie niż dla nas.
Źródło: https://boardgamegeek.com/thread/2349430/easy-solo-variant-closer-multiplayer-rules
PS. tworząc powyższy plik wykorzystałem grafiki z oryginalnej instrukcji wydawnictwa Nasza Księgarnia.
OPIS
Teraz nie dość, że będę opisywał różnice między tym wariantem, a grą wieloosobową, to jeszcze będę nawiązywał do oficjalnego trybu solo. Nie pogubcie się.
W oficjalnym wariancie mieliśmy do wykonania dwa zadania – jedno bezwzględnie obowiązkowe oraz drugie, wybierane spośród dwóch innych. Tutaj jest to zastąpione normalnym zdobywaniem punktów, przez co jest to tryb polegający na biciu swojego wyniku.
Co rundę dociągamy dwie karty i jedną z nich powinniśmy zrealizować. Pierwszą za darmo, drugą za voucher (tych posiadamy 3). Jako, że koniec gry jest taki sam jak w grze wieloosobowej i wymaga usuwania z hali odlotów znaczników w liczbie większej niż tylko nasz pobór, to odrzucana karta stara się symulować przeciwnika i pokazuje, których pasażerów powinniśmy wyprowadzić z ogólnej puli.
WRAŻENIA
Znacie to powiedzenie, że nikt nie prosił, a każdy potrzebował? No to z tym wariantem tak trochę jest. Mam świadomość, że wielu osobom nie tylko nie przeszkadzał, ale nawet się podobał wariant zawarty w pudełku. I świetnie. Ja jednak potrzebowałem czegoś innego i zanim zdążyłem swoje zapotrzebowanie gdziekolwiek zgłosić, to zostało ono już spełnione.
Co prawda nie jestem miłośnikiem wariantów polegających na biciu swoich rekordów, ale sam Boarding na tyle mnie zachwycił swoją mechaniką, że zupełnie mi to nie przeszkadza. Bo ten wariant zdecydowanie mocniej nawiązuje do standardowych zasad, niż oficjalny. I jest trudniejszy. Zamiast 4 kart, mamy do wyboru dwie i to tylko 3 razy w czasie całej rozgrywki.
Miałem wątpliwości, co do liczby voucherów na start, ale to chyba była kwestia mylenia ich zastosowania – w oficjalnym wariancie służyły do odrzucania niechcianych kart, tutaj dają możliwość wybrania karty alternatywnej. Wątpliwości minęły po kilku rozgrywkach, bo okazywało się, że zwykle przynajmniej jeden voucher mi zostawał niewykorzystany.
Zastanawiał mnie również fakt małego pola manewru przy dociągu kart – wybór spośród dwóch, a w większości przypadków nawet jego brak i konieczność zagrania pasażerów z konkretnej karty, wydawał mi się ograniczeniem. Ponownie zupełnie niepotrzebnie. Ta zasada sprawdza się doskonale, oczywiście przy zachowaniu świadomości, że dociąg mocno nam determinuje możliwości i po prostu wyciskamy z nich maksa, a nie porównujemy wyniki do rozgrywek wieloosobowych.
Wariant polecam wszystkim, których ten oficjalny zawiódł, a pozostali mogą go sprawdzić mimo wszystko. Być może spodoba się jeszcze bardziej.
Jeśli nie chcesz w przyszłości przegapić kolejnych wariantów jednoosobowych do swoich ulubionych gier, zapraszam do śledzenia profilu Plansz Solo na FB.